"Wojna Trwa"





1


- Wojna Trwa -


Nie ma dobra bez zła

Współistnieją aby trwać

                                                     Światło      - mrok nieprzenikniony rozprasza

                                                     Łza             - duszę brudną odkaża

                                                     Miłość       - serce rozdarte scala

                                                     Wiara        - zwątpienia ścianę rozwala

                                                     Anioł         - szatana w czeluść przegania

                                                    Nadzieja   - trwogę z drogi wymiata

                                                    Dobro       - egoizmowi się przeciwstawia

                                                    Radość      - troski wiatru dłonią rozgania

                                                    Łaska         - zło w nicość zatraca

Dobro , zło !

Wojna wciąż trwa

Szala bez ustanku drga

Wolną wole masz

Wybierz przy czym trwasz !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski



2

- Mroku znaki -


 Miłość ziarno w serca głębi ukryte ,

szkarłatu strzępem duszy okryte

Sumienie korozją przeżarte ,

kępy kłaków nie warte

Oczy sztuczne , rozwarte

kłamstwem chciwością harde

Wiara obłudą obszyta ,

znieczulica jadowita nabyta

Nauka indywidualizm, duszę pęta

nienawiść odmienności nieugięta

Szydercze polityków gderanie ,

praworządne ludzi poniżanie


                          Klatka , okowy , rządy

                           - ciemnoty masy

                                       Upadłych aniołów nastały czasy !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski



3


- Wybory -



Oddalasz się , choć jesteś blisko

Kroczysz , przemija wszystko

Na rozdrożu stajesz , odwracasz się

niczego nie poznajesz


Kres drogi , cofnąć się nie da !

Kierunek wybrać trzeba

I dumnie kroczyć ku świetlistym bramom nieba

Bądź z grymasem na twarzy ,

ku czeluści otchłani !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski



4


- Czas -



Czas ; złodziej honorowy , nieuchwytny

energię pomału zabiera

Obrazy wspomnień bezpowrotnie zaciera ,

kochanych odbiera

I drwiąc z życia obdziera


Piętno na twarzy ostawia

nieuchronnie w obięcia anioła śmierci prowadzi

Nikogo nie oszuka , nie zdradzi

Każdego na kres drogi doprowadzi .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski



5


- Ślepota -



Oczy szeroko otwierasz

Niczego nie dostrzegasz mamoną oślepiony

Upadły jaskrawobiałe obrazy twarzy

Labirynt diamentowozłoty zdradził

Po miłości brodzi !

nie dopuszcza srebrzystej dobroci


Oczy szeroko otwierasz

Kroczysz złocistym pajęczym woalem otępiały

Odrobiny srebrników powłokę skórzaną zdzierasz !

Bryzga ciernista krew splugawiona !

Wchłania siarczastosmolisty ternd !


Oczy szeroko otwierasz

Źrenice oślepia szmaragdowoperlista rzeź !

Krążący upadłych sęp zaczyna żreć !

Truchło ludzkich rzesz , mamony treść !

Udajesz , oczy zamykasz , omijasz !

O kryształ bez skazy się potykasz !

Lico mokre od krwistosłodkich obłudnych łez !

Wstajesz , miłości kryształu strzęp przeszył dreszcz !


Oczy szeroko otwierasz

Niczego nie dostrzegasz , pożywieniem blef

Czarcim przepychem karmiony nie dostrzegasz

Że nadszedł duszy kres .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


6

-Pokutny koszmar -



Kiedy miłość w sercu znika ,
                                                                  - gnije ,
                                                                                                -umiera

Zło w szpony ostre chwyta ,
                                                                  - szarpie
                                                                                                    -rozrywa


w otchłań głębi porywa

W szkarłatny habit odziany

z grzechów wykute dźwigasz kajdany

I czekasz !

w mrocznym kącie , sponiewierany


Dusza ognistym znakiem napiętnowana

Bólem udręczona płacze ,
                                                                   - krzyczy ,
                                                                                                   - błaga

Ręce w sakralny gest składa

I czeka !

na miłość czystą ,
                                                     - wieczystą

tą która ku bramom świetlistym prowadzi

I wybawi !!

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


7

- Ich raj -


W szarą wilgoć faliste wydmy przeobrażają

Wiertłem powiewu koryto w kanion przetwarzają

Kurzastym pyłem suszoną zieleń zraszają

Drzewami czadowymi tlen wydalają

Jakby prawdę wyzwalają !

Zasłonę nieba przebijają wstęgą popielistą

Rosistym kropidłem uskrzydlają obumarłą ,

wiedzę bezmyślną

Martwy piach ! Jednaki smak !

w obłudnych sercach narasta strach

Jakiż to raj ?


Wibracją bezgłosu , w szczelinie wąwozu

organowe piszczałki przebudzili

Dźwięki echa wysławiając kłamem prawdy ,

dusze w wibracje wprawiają

Oddziaływują dziwnie ,

wśród niewzruszonych grodzi

odbijają zygzakiem ściany górzyste ,

tworząc obłoki piaszczyste

Skrzydła jakoby czyste !

                                Cóż za piękny raj !


Pomoc udając nie słuchają ! ..

Przydrożny człeczyna ,

z pudłem struną owleczonym

smętną ballade wydukuje ,

kapiąca kropla nierównym rytmem

bez przekonania wtóruje ,

zabłąkana psina w zaułku żałośnie lamentuje ,

niczego nie pojmuje , nie czuje

... nie dostrzegają !..

oseska na łańcuchu , w łachmany odzianego

brudną puszką datków ,

litości oczekującego ...

                                                          Jakże piękny ten wasz raj !


Pokochaj ten wspaniały Kraj ,

ale nie Ich obłudny Raj !!

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


8

- Negatyw -


Zerkasz w lustra gładką taflę

Widzisz twarz w grymas zwątpienia osnutą

- Czy to zgryzota ? ;

- Czy może ciężar marnego żywota ?

Nie ! to zmęczenie teraźniejszością w obłudę obutą


Kłamstwo goni kłamstwo !

Zgorszenie rodzi pragnienie !

Seks cnotę przegania !

Zło zza rogu się wyłania ,

czarną czeluść teraźniejszości odsłania !


Patrzysz w lustra czystą gładź

Widzisz zobojętniałe , bezbarwne lico

Pogardę czując , teraźniejszości

plujesz w plugawą twarz

Nie zgadzasz się !

Wznosisz buntowniczy krzyk !

Pragniesz zniszczyć to !

Nie chcesz w takim świecie żyć !!

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


9


- Dzikie żądze -


Płynny płomień szkliste kafle chłodzi ,

szroniaste igliwie liście krwiste zwodzi

Wszystko z łona się wywodzi ; Jedno płodzi

Inne rodzi

Iluzji podstępem wdziękiem korony skręca ,

zmieniając nieświadomego drzewca

Łany trawiaste smaga

rozsiewając łono skaża ;

Coś wytwarza !


Rozbryzganą wydzieliną zrasza , bezwstyd

skalane plugastwem żądze obnaża

Chromosomy przeciwstawne scala

Wzorcem gardzi , wyzute z uczuć poczwary ;

Wychwala !


Wyjałowione łono krwawymi łzami użyźniając ,

mętnobiałym potem zapładniając

z ucisku martwicy ; Wyrywasz

Nie chronionymi rękoma z czeluści wydobywasz ,

szklistopienistym kokonem delikatnie okrywając ;

Ukrywasz !


Bezgranicznymi uczuciami zalążek karmisz ,

śmiertelnie paznokciami szkodniki ranisz

Radosnym bólem zradzasz ,

gorącymi łzami egzorcyzmami demony odgradzasz ;

Uwalniając - Wybawiasz !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


10

-Fatum -



Wspomnienia niechciane

jak huragan przychodzą niespodziewanie

Niszczą uporządkowany ład

który rozpada się , niczym domek z kart !

Wspomnienia ;

goryczy smak , cierpienia rak

Uczuć brak !


Nie znam takiego zranienia

jak to które rozdarte serce rozwiera !

Nie znam słów

które wyrażą ów ból !

Znam jedynie przyczynę

miłość niedokończona ;

Odrzucona !!

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


11

- Samoanaliza -



Kim jesteś ?

Pyłem szarpanym przez szalejący

wiatr lawirującym pośród

zgorzkniałych leśnych plam ?

Bezsenną nocą wśród wypalonych

goryczą gwiazd , oszronioną myślą

miotaną bezwolnie przebrzmiałych fal ?

Mgłą każdego , nawet nic nie

znaczącego żywotnością dnia ,

wypalającym się płomieniem

konającego popiołem ognia ?

- Czy się znasz ? ;

Czy w niewiedzy trwasz ?! -


Kim jesteś ?

Tęskniącym , smutnym kamiennym

licem wśród roześmianych drwiną

traw , pękniętym sercem wśród

lodowatych , bezimiennych magii warstw ?

Bezsilnością pośród niewzruszonych

obojętnością otumanionych mas ,

pustelnikiem zagłuszonym przez echo

szyderczych kłamem czarnych skał ?

Niemową tonącym w łzawym

korycie dobrodusznego , srebrzystego

cienia księżycowego szponiastego zaćmienia ?

- Czy się znasz ? ;

Czy wciąż wątpliwości masz ? ! -


Kim jesteś ?

Ostoją zapomnianej przez inteligentne

masy świetlistej , niedościgłej rasy

odrzuconej przez neutrony nieomylnej ,

samowielbiącej ludzkiej urazy ?

Odległym westchnieniem przebrzmiałej

miłości chwały , tej samej która

tworzyła świat wspaniały , choć

niezbyt trwały i szramami

pocharatany ; to i tak Bardziej zrozumiały ?

Jesteś tym kim jesteś , prawdę

znasz ; a mimo to pytasz

- Kim jestem ? ;

Dlaczego wybierać mam ? ! -

To proste !

Odpowiedź w nadziei , jekiejkolwiek

Wierze Masz !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


12

-Tajemniczy Druh -



Srebrzystą serpentyną ramiona

falistym włosiem oprószone ,

drobinami złotymi powleczone

skrzydła ciemnopurpurowe , z

postacią jaśniejszą połączone

Duchowa istota ; przez Boga stworzona !

Błękitnymi oczyma w świat

grzeszny zapatrzona , przez czas

nieograniczona , łzawym odbiciem

z dziećmi połączona ; ale ludziom

Poświęcona


W ramiona Ojca dolę swą składa ,

z ogłuszającym hukiem spada !

i z bólem , w otchłań Gai upada

Za pozwoleniem Pana człowieczeństwem

się kala , pogruchotane skrzydła

w kościste łopatki scala

Bezgłośnie ugniata najeżone mchy ,

nad niedolą roni ; bursztynowozłote

Łzy


Muśnięciem wietrznej dłoni rozwiera

zatrzaśnięte przed nami drzwi ,

tchnieniem przegania koszmarne sny ,

błaganiem wyciąga cierń

który w Ojcowskim sercu tkwi

Za to wszystko nie pragnie nic ,

chce tylko przy nas ;

Być !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


13

- Cybernika -



Rzuca bezceremonialną fortuną

jak kręgielną kulą ,

karmiąc złudną nadzieją

losowi bardziej potulną

Im silniej wierzysz

tym ciaśniej oplata ,

przyczajona cierpliwie

nieuchronny figiel splata


Ona wie co za zakrętem czeka ,

tajemniczo zza maski

pokerowej się uśmiecha

Być może nadal zwleka ?


Myśląc że przegrywasz ;

dziwne to uczucie ,

- ona światłem przeszyje

twoją zwątpiałą duszę

Myśląc że wygrywasz ;

euforii tworząc burze ,

- sprawił , że odczuwać

będziesz piekielne katusze


Jak alkohol , narkotyk

zaciemnia nieubłaganie duszę

Powtarza wciąż , że będąc

z nią nic nie muszę !

już nigdzie się bez niej

nie ruszę ; niepostrzeżona ..

- o cholera ! ..nie możliwe

Posiadła duszę !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


14

- Przeznaczenie narodzenia -



Życiodajne lśnienie chobocze

łuskane lodowym tchnieniem

przygasają jaskrawozłote płomienie

Ktoś krąży po obrzeżach każdego

oddechu , klucząc w półuśmiechu ,

niedostrzegany zbliża się

do nie twojego celu


Nad ogarkiem widmową rękę

wyłania i ciepło się śmieje ,

strach w kajdany przyodziewa ,

w spokój ducha odziewa

Choć światła jeszcze nie zgasił ,

choć jeszcze w oddali , jednak

niebawem realny kształt przybierze

i nic go nie omami


On jest jedyny , wybrany z braci

wielu , przyodział czarną szate gdyż

lęka się go tak ludzi wielu

Zabiera gdy nadejdzie czas , by

przemierzyć światy , być może aż dwa

W ślad podążając zamkniesz

ciężkie drzwi , pochłonie cię

nieznanoodmienny byt ... ale

czy czarne pochłoną mgły ? !

czy też nastanie jasny świt ?

Odpowiedzi nie udzieli nikt !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


15


- Generał -

 


Jego ciało płonie błękitem choć

nie widać złotego płomienia , w

szacie z szarym kapturem na

sandałach z brązowego rzemienia

Strażnik Ogniomistrzem tytułowany

- brodatego Ducha bez najmniejszej

skazy niechcianego cienia -

odgania zachłanne macki otchłani

Na łaskę swego Pana ; gromowładnym

mieczem władając , w czeluść

upadłych przegania , sprężyście ,

lekko - ot tak ; od niechcenia ,

bez najmniejszego srebrzystozłotych

skrzydeł zmęczenia


Wysłany zwiastun Światła w cieniu

odrodzenia , z przesłaniem pokuty ;

na znaków diamentowego oświecenia ,

wskazany palcem Czystego otoki sumienia

Przygarbiony , w cierpliwości na progu

półcienia , czeka , posłuszny

chwale jasnego Imienia

Świątynia runów naciekiem wiekowym

wyciska kształty wyciosanego kamienia ,

by stawiły czoło wysłannikom

purpurowoczarnego płomienia , w szarży ;

Michała sługi Jasnego , sztandarem

niebios na wieki wieków owiniętego

Wojna, zwycięstwo dla Pana ;

należy do niego !!

 Arkadiusz "Skor." Szordykowski


16


-Trzy / czwarte -



Pierwsze rozdanie nierozważnie spasowałem ,

ujrzawszy zawiłą drogę swych

pragnień , marzeń nie rozumiałem

Przez życzliwe namowy zewnętrzne

drogi owej panicznie się obawiałem ,

utraciwszy szanse ponownie zagrałem

W nowej rozgrywce na długo zastałem


Tak naprawdę nigdy tego nie szukałem ,

dając się obietnicom omamić

sam siebie bezkarnie oszukiwałem

Za dążeniem spełnienia nieświadomie się

ukrywałem , nie swoje pragnienia ,

marzenia spełniałem , od brzegu

coraz bardziej się oddalałem


Własne szczęście z horyzontem omglonym

beznamiętnością zaniedbałem , z innymi

niepisanymi przez wyspę bezbarwną

podążałem , zachcianki , potrzeby ślepo

w hipnozie szarej spełniałem ...

O Boże ! jakże wiele w tym rozdaniu przegrałem !


Z nową partią kuszące karty otrzymałem ,

po poprzedniej porażce kruczek znałem

podążać tamtym tunelem , już nie zamierzałem

Z wysiłkiem z rozgrywki się wyrwałem ,

wreszcie siebie zrozumiałem ! odnalezioną

drogą z uniesioną głową podążałem

Po piaszczystym brzegu twardo

stąpałem , własne życie z matni gry ;

wyszarpałem !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


17

- Niełatwy krok -



Siedzimy wciśnięci , zepchnięci w kąt

ciemiętny , bojąc się postawić do przodu

pierwszy krok , ruszyć ścieżką przeganiając

zarastający zwątpieniem bielma bystry wzrok

Pokonać narosły czasem zawiści stok ,

wszechobecnej obojętności bezduszny mrok ,

bezwładny kwasem bezimienny smog

Podążając za marzeniami przegoń

odwieczny strachu dławiący mrok

Postaw wreszcie ten pierwszy , najtrudniejszy ;

Wiary Krok !


Oczy trzymane na uwięzi , wśród ogniw

utkanych z włókien skażonej niechęci ,

czerwienią kruszywa zachłanność tworzenia ponęci

Pierwiastkiem obezwładniającej krwinki rtęci ,

bez wartości życiodajnych chęci ,

wokół niezrozumiałej turkotem

propagandy oś ziemi się kręci

Okaleniem drobiny szczerej strzegą święci ,

tylko z nią pokonasz mrok

który dobrymi chęciami nęci

Uczyń wreszcie ten pierwszy , najtrudniejszy ;

Miłości Krok !


Labirynt studziennych , bezkształtnych miast ,

złociszy łapówek prawa nieugięty blask ,

placowych targowisk kram bez grama łask ,

bicza bezdusznego urzędniczy trzask !

Ukwiecone parzydełkami niby przyjazne

wypowiedzi , za uśmiechem niewinnym

ironia , podłość sę gnieździ , coraz dalej

do niepodważalnej życia treści , mimo tego

w sercu pokuta , skrucha się pomieści

Idąc ku przeznaczeniu światłem rozgoń

przerażający mrok , pomimo przeciwności

postaw ku wyrozumiałości , wybaczeniu

Najtrudniejszy z wszystkich ;

Pierwszy Krok !!


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


18

- Zawoalowany strach -



Krok w kroku , czas czasem,

mgła w obrazie , sen na jawie ,

droga trop łapie , łza w skwarze pęknięć chlapie

Starość szronem nieznanym sapie ,

niedoskonałości świata jednak wyłapie

Odnoga myśli , przykład zdania ,

bez nazwy wiara , klamra niezdecydowania ,

prawdy chęć mimo wszystko Własnej poznania


Szukanie prawdy jest niebezpieczne ,

choć niby pragniecie , wrogiem jest odwiecznie ,

nie słuchacie gdyż boli , nie dopuszczacie

jeśli jest wbrew woli

Ukrywszy wśród źdźbeł niezgody w

umyśle mętnym nie znajdziesz jej drogi


Zaśmiecony bezmyślną klamrą tak zwanej

wiedzy , w poszukiwaniu słowa istniejesz

w okowach rzeczywistej niewiedzy

Słysząc zew prawdy w szumie wiatru ,

czyste granie , nie oczekuj na

czyjekolwiek szczere zrodzonych uznanie

W samej sobie prawdy trwanie !


Otwierasz księge, czytasz bez woli ,

w mętnej wodzie odbite pragnienia

okraszone prawdą w bryle kamiennej soli

Karty szeleszczą , atrament przenika ,

myślą autora iskra prawdziwością pomyka

Dzięki temu prawda ukryta nieśmiało tyka ,

nieświadomie ,,prawdomównym" obłudę , samouwielbienie

Wytyka !

Arkadiusz " Skor." Szordykowski


- 19 -


W ciszy , cicho ,

jasność nieświadomie w tajemnice

obwlekasz , z cieni dźwięki sporadyczne

wywlekasz , strach ; w ironię odziewasz

- przed czymś uciekasz ? -

Słyszysz , słyszysz ,

kwilenie ubarwione sporadycznym

ludzkim cieniem , zenit szumem

srebrzystą krew wylewa , z obawy

na nic nie czekasz ; tylko najdalej

- w panice uciekasz ! -


Czekasz , czekasz ,

bo gdy czas w miejscu przystaje

uczucie mirażem się zdaje ,

piętno na duszy kraje i nie

nie pozostaje , przez co wszystko

letargiem ; odwlekasz

- na coś czekasz ? -

Gdy jutrzenka światło z ciemności

ostrożnie wywleka , uparcie od jasności

odbiegasz , uciekasz ; zwlekasz

- bo wciąż na coś czekasz ! -


Ktoś woła , woła

przyzywającym głosem w szarości

roztargnienia , z łatwości ;

mamony omamienia

- Czy Cię przywoła ? -

Ktoś wzywa , uparcie przyzywa ,

z drogi potęgującego potępienia ,

w czerni ; głębokiego zwątpienia

- czy zdoła ?! -


Arkadiusz "Skor." Szordykowski



20

- Przeważona szala -



Korkociągiem iluzji wciąga wir czaru ,

stawia przed obłudnym zadaniem ,

ukazując ułamek obrazu

Wypacza kształty , światło i cienie ,

odrywa od życiodajnych konarów

pożółkłe wspomnienie

Wśród rozpylonych kolorów odtwarza

westchnienie , pługiem spulchnia

nieprzetworzone , jakoby nieskalane ;

urojenie


Każda łza ,

igliwem szklistym ukwiecona

Szloch miechów ,

wciągnięta para zwodzeniem umoszczona

Krew czadem radosnym rozżarzona ,

a czystka miłość w rzeczywistym edenie ;

zatracona


Bez światła ,

wśród rozmazanych cieni

Bez wspomnień ,

pośród rozpromienionej zieleni

Bez woli ,

wśród zaciśniętych tkliwością rzemieni ,

ale z prochem podupadłej ziemi ,

dzięki nam ; oni wskrzeszeni !!


Stąpaj twardo ,

niepewnie się oglądaj ,

wiele bólu mgła pogrąża

Nie zapomnij ,

naprzód podążaj , krocz z wiary siłą ,

nie roztrząsaj

Prawdą , że nie wiesz

dokąd podążasz , dobrem

i wiarą w czeluść ;

ich pogrążaj .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


21

- Defibrylacja Nadziei -


Mrok światło porwał w niewolę ,

by wśród nierozwiniętych

roślinności odprawiać swawole ,

narzucając naturze bezpardonowo ,

bezkarnie własną wolę


Odmierza światłem krok

którego nie ma ,

ryzykując dom bez ścian ,

bez konstrukcji i sklepionego nieba

Opuszcza jawę wbrew

kurczącego się cienia ,

splatając dłonie bez pnączy

obumierającego , przesuszonego

tęsknotą drzewa



Osmolone dachy ospałymi

ptakami zakurzone ,

okiennice samotnymi kratami

odgrodzone , drzwi

niechęcią lokatorów wzmocnione ,

ale klomby oczom zazdrosnym ,

tęczą ubarwione ;

pozorami na widok wystawione ! !


Tyle bezgłośnego krzyku , tyle

ukrytego za maską obojętności

cierpienia , tyle namaszczonej

ciemnotą obłudy , i tyleż samo

antynadziei dobrowolnego przyzwolenia ,

wartości z form określonych ,

przez łaknących upadku wyzwolonego ;

odrzucenia



Czy nadziei dla człowieczeństwa ;

już nie ma ? !


Będąc na skraju świateł i cieni ,

bez choćby skrawka

życiodajnej nadziei ,

wyleniałą głowicą w kres wyrobiska ,

próżnią powieli ,

w świetlistej pianie duchowej kąpieli

Od cienia negatywem nas wreszcie

użyczona Łaska oddzieli ,

będąc pokarmem uzyskanej ;

warunkowo Nadziei ! !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


-22-


Zgubiona nocą ,

ciekawością zwiedziona ,

słoneczna poświata w nieznany świat

niepewnie wkracza , jaśniejąc mroku

kształty niezdarnie wypacza ,

z drogi poznania mimo

obawy nie zbacza

Zapragnąwszy rozjaśnić noc ,

nieświadomie ujawniła demona

który potrafi pochłonąć ;

świetlistą moc


Azbestowym tchnieniem tlen

w krwinkach odbiera ,

nie pomagają ciemnozielone rośliny ,

nie radzą sobie solidne drzewa

Zamilkły ptaki w konarowej gęstwinie ,

nie mogą śpiewać , nie mają po co ,

ocenioną krainę czadowa

powłoka obwleka , nic już

nie zakwitnie , barwami dywanowymi ;

gleby nie powleka


Wiatromierzem sprawdził czar biały ,

drobinami czadu przeżarty ,

nalotem rdzy napiętnowany

Wznosząc bezdusznością wywyższone ołtarze ,

wpływem na wewnętrzny płomień

mimo wzmocnionej obronie , bezsilność ;

jasności ukaże


Ofiarą nieskalaną , unikatową ,

piękno i dobro dla przestrogi

pokaże , krwią niewinną

pamięć poświaty pomoże

Jadem brudnym , obietnicami

w serce umysł czysty się

wdziera , siłę świetlistą ;

poświacie odbiera


Tak wiele błyszczących , a obecnie

matowych lemieszy uparcie

i nieubłaganie z promieniem się mierzy

Wiórami skamielin w obrębie

bitwy przestrogą leży , gdy

nadejdzie czas , w zapomnienie

przestroja mocą uderzy , sprawiedliwość ;

czerni wymierzy !


Przytłoczona ciemnością poświata

w iskrę się zmienia ,

oziębiona z wolna się poddaje ,

łkając współczuciem pomału umiera

Nie uratuje sama krainy ,

nie wskrzesi drzewa ,

ostatnie słyszalne tchnienie , błaganie ;

do Ojca wydziewa

Oblicze ogorzałe uśmiech przez

mrok ciepło wprowadziło w serce

wyczerpane , a obumarłą krainę jasnością ,

życiodajną obdarzył zjawą

Marnotrawny promyczek w życie ;

moc tak skorą do poświęceń ; ubiera ,

z szponów śmiertelnej nicości

najukochańszą córę wydziera ,

w darach ocalonej krainie w jej imieniu ;

już nie przebiera .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


23

- Atramentem zatajona -


Księga bez liter ,

dobnie zapisana ,

rycinami wymownymi

stalówką rtęciową obwarowana

Sybillą

osnuwającą dymem uznana ,

z trzewi tartanu

bezpardonowo wyrwana ;

nikomu nieznana


Hieroglify

w kalce uwięzione ,

trwałością historii wspomnień

negatywem potwierdzone

Ścieżka

krwawych łez wydłużona ,

piórem muzy

z świadomości litera

naprowadzająca , wytrącona ;

treść nieujawniona


Papirusem pożółkłym

śnienie wytłoczone ,

w nadpalonym marginesie

omamy zwodnicze ujawnione

Karty księgi

przepowiednią szkicowego

odcisku ukwiecone ,

błędy nauką w pore ;

wykreślone


Treść kart postronnym ,

a nawet bohaterom

- Surowo Zabronione ! -

Puste stronnice ,

palcem losu ;

zatwierdzone .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


24

- Inne światy -


Podążając

widzę ludzi mrowie ,

rozmawiających , odtwarzających

nędzny scenariusz

w otumanionym śnie ,

jawą wpatrzonych w ekranowy ,

życiodajny dech

Tak różne światy ,

sny rozbrzmiewa śmiech ,

w wielu bajtach dla

myśli trzeźwej zakłamany ,

ale dla mas

mający niepodważalny sens

Jedno chyba wiem ,

że nie mój świat ;

- Nie ten ! -

W klatce cyberni szczęśliwi ,

przed życiem ukryci

nie dostrzegają otaczających ,

życiodajnych drzew ,

zakorkowani dźwiękodajnymi

stoperami zagłuszają artystów

natury śpiew

Zatracając dar wysławiania się ,

dla porozumienia

technologią bezduszną podpierają się ,

w tym nierealnym

zatracając walory , posługują

się snem

Jedno już wiem ,

że nie mój świat ;

- Nie ten ! -

Stopniowo zdradliwe bielmo

ciepłą kołdrą otula umysłu

wzrok , nie odróżnia czym

jest jutrzenka , jak ukazuje swą

twarz zmierzch

przekształcając ją w mrok

Piciem wody

i automatycznym pożywianiem się ,

takim życiem

wyłącznie delektujecie się ,

człowieczeństwem wyłuzdana w żyłach ,

zakrzepła krew

Jedno napewno już wiem ,

że ten świat nie mój ;

- Nie ten ! -

Załzawionym wzrokiem odbieram

tłumu cielesny ruchem sen ,

jakoby podtrzymujący

w pełni bytu sens ,

życia podający nocą cień

Jam pustelnik

otoczony odciskami

zakopconych dusz ,

wyspą pośród martwych ,

pobudzonych defibrylacją życia

wód

Już teraz wiem ,

że ten świat

napewno nie mój ;

- Napewno nie ten ! -



Żałuje . . . ,

że to nie sen .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


25

- Utajona twarz -


Wśród chóralnych śpiewów

zachodzi wyczerpane znojem słońce ,

w łzach odbijającego

zmierzchu wyłowiony rosą

promieni ostatni blask ,

łanami nieboskłonu , ostatkiem

tchnienia punktuje ocieplając

gardziel hadeskich bram

Z transu wyrwane świetliki

układają rozsypane puzzle ,

chcąc zrozumieć jak wygląda

utajony ciepłem mroku ;

brzask


Z każdą nieba skrą ,

kręgi skrzydlatych cieni

rozprasza stado ciem ,

pryzmatem księżyca lico

blade w otchłani , ukrytego

brata mrok ma ,

utajona roztacza się wokół , gra

Wyostrzony sonarem mroczny

wzrok pierzastym odciskiem kroku ,

powleka proch ,

ale niekiedy szeptliwym

ciepłem zdradza się ;

mrok


W nocy utkanej księżyca

cieniem , wyłuskane z

ogniwek pajęczych cierpienie ,

ostrością innych miraży ,

odzyskane mienie wypełnione

słodkim , ukojeniem

W ramionach kołyszących

złych wydarzeń zapomnienie ,

w mroku szepcie wyczekiwane ukojenie ,

bo bywa ciepłem utajone ;

nocy tchnienie


Gwieździsta matka otuliła

ciepłem łona

nieakceptowany dobrocią mrok ,

z kokonu

gwiazd przeobrażony wydostał

się złocisty smok

Obdarzony tarczą srebrzystego

sługi , zygzakiem byłego mroku

odtworzył słoneczny most ,

otuliwszy rodzicielkę ,

utajoną ciepłem , piękną ;

Noc .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


26

- Strażnik Bram -


Nie postrzega światła ,

nie rozumie cieni ,

w prawości lazurowym światłem ;

Sprawiedliwy mieni


Demony , Anioły stronnictwie ostoją ,

równoległym korytem ,

sumienia drogą bezstronności ;

Sprawiedliwy podporą


Bez żalu ,

w prawej łaski Miłością ,

nieprzekupny skruchą i udawaną czułością ,

osądza cielisty byt

dusze sprawiedliwością , z niewzruszoną ;

Sprawiedliwy godnością


Szalą czystą ciężar bieli

czerni odmierza ,

nie potępia , nie ocenia ,

nie współczuje , nie wybiera ,

ale sprawiedliwy los wieczności ducha ;

Sprawiedliwy wymierzając ,

bramę otwiera ! . .

Zamyka ! . . .

Wyroku . .

nie zmienia ! !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


- 27 -

Puchata biel skrzydłem nieba ,

gorczyca łez poczęta drobnoziarnista gleba ,

czystością drogi równolegle odbiega ,

w gardzieli korytem żywicy

korzennego drzewa

W przestrzeni szarego niebytu ,

między barierami Elizjum

i Perseuszowego sępem nieba ,

jarzącym ozorem prześwit umiera ,

kropla pustynna bruzde

w martwicy przeciera , bieg

nieuniknionego zmienia

Próżnia bezsilna blaskiem nieba ,

sęp nie ozora szponami

kory białego niemu stwora ,

dosięgła otchłań czysta

zarazem znienawidzona miłość ; zmora

- Klęska Erynii -

rozpadła się niezniszczalna zapora


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


28

- Przestroga -


W ziarenkach piasku odrobiny światła ,

w kłach węża jadowa wybranka ,

w ramce kamiennej równoległa klamka ,

skrzynia przepowiedni nieostrożnie otwarta

Złote fugi zawiasów podporą ,

srebrem kielicha wody ochłodą ,

błotnista odbiega droga złudną

wygodą , realną trwogą


W szmaragdzie lazur

ukrytego nieba ,

diamentem obsiane uczucia

spętane w próchnie

zapomnianego drzewa ,

rubinem transfuzja odrzucona

przez chwile , manekin

wzrasta w obezwładniającą siłę ;

Czas równoległych

ciał , wybije


Jaskrawe , pastelowym

plastikiem ożywione

wydmuszką owoce chleba ,

oświetlona próżnią wyrzeźbiona

woskiem karuzela ,

życie od skorupy

równoległa zjawa oddziela ,

z uczuć obumiera

Wydmuchane plastikiem soczyste

liście przytwierdzone do

rozłożystych konarów

skażonego drzewa ,

wonią smogu roztacza

wiatrem , manekinem miesza

Pusta powłoka gdzieś

w sztuczności zmierza ,

gazem dławiącym uczucia powleka


Równoległa bokiem obserwując 

światło żywe raźno przemierza ,

przestrogę w uczuciach

prawdziwych odbiera , może

i nie łatwe , ale prawdziwe

i zgodne sobą wybiera

Puste bogactwo i uczuciową

wydmuszkę z opuszczonego

ciała wypiera


Lekcja zrozumiana , dusza

ciałem znów wyziera ,

w jedności jedna ,

ta sama ,

w drodze prawej wygrana ;

Przestroga w czas ,

Rozszyfrowana .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski



29

- Pośród plam -


Sunąc pod wiatr ,

uporem i satysfakcją

promienieje twarzy kwiat ,

rozbijając bariery jakie stworzył

ludzką myślą świat

Wyraz indywidualności

tworzy ;

nowy czas


Nurt rzeki

porywa w zapomnienie

tak wiele ras ,

płaczliwym żalem

przez dzień , może dwa

pamięć jeszcze przymusowa trwa

Indywidualna spływa ;

długo łza

Zdobywanie szczytów

wypukla tak wiele skrywanych wad ,

im wyższy szczebel

tym większy utraty strach ,

wywyższona arogancja

w wojenkę samolubną gra ,

w ślepocie tak zwanych wartości ,

samotna trwa

Szumowaty muł

paniką odmienność zna ,

wchłaniając niewinną w

ramiona nicości obłudą pcha

Bezinteresowna

indywidualność świat nowy ;

odsłania


Indywidualność

w żalu współczucia

do otoczenia , cel ludzki ma ,

wbrew przeciwnościom sobą trwa ,

wartość własną

mimo wszystko ;

zna

Odmienność

dobrocią świat do przodu

od wieków niewidzialną falą ;

Popycha !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


- 30 -


W logiki kleszczach

intelekt nieczuły ,

złotym runem w kamieniu

wykuty w objęciach krateru

letargiem osnuty ,

nie sobą . . .

podtruty

Pędem rosistych róży

płatków wyłuzdany ,

kolekcjoner bytów smoczym

dechem wspomagany ,

krzykliwym śmiechem . . .

utrwalany


Radość , płacz uczucia

niejako różne wewnątrz

wyzwalają pozytywną próżnie ,

wyładowanie informacyjne

nieaktywne , drżenie

liściaste impulsacyjne . . .

nierealistyczne

Ciszy palcem litery statyczne ,

pulsacyjnym oddechem błyskawic

punkty liryczne oznaki

w nicości . . .

wytyczne

Przetopieniem w grot stary ,

uformowany kadr mięśniowy

lustrem wysłany w

dróżkowych tropach nieświadomym

ukazany , ślad

piasku rzeką . . .

niezrozumiały

Krwawe palce są w koronie ,

ziarna pąkiem wyzwolone

trele płótna szkic

wytrwale , z światów

poza ; wygrywane ,

maską lica ukrywane

bez imienia . . .

nie wyznane

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


- 31 -

Roślinny symbol Klanów

ością w gardle często wytrwały ,

w koniczyny płatkach szczeliną

pragnienia , uczuć wyrażeń ;

rzepem napiętnowany


Pomiędzy przebrzmiałymi ,

słodkowodnymi plażami

rosy łza rozbudza

nektarowy smak wskazując

drogowskazem przejrzystości brak

Rozkwita cierniami

szkarłat łodygi ;

raniący kwiat



Odwieczne gwiazdy zwierciadłem

nieba , nabrzmiałymi źdźbłami

wierzbowe witki muskane

płynącej oddechem ;

odkażona rzeka


Drobiny piasku w kroplach

ożywienia , lewitującego natury

gatunku helowopęcherzykowego

tętnicy opróżnienia

Pokutnej czary ;

seledynowego odstawienia

Odradza się jasnosoczysta

zieleń posiadająca w sobie

tak życia wiele ,

okiełznanego korą ;

w drzewnym ciele


Utwardzone wiatrem

łyko barwą popękane ,

stworzenie z odmiennego

korzenia wyrwane cieniem

odpływającego księżyca uznane

Z odmiennego śnienia dla

wielowarstwowego sumienia ;

ofiarowane


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


32

- Hekatomba * -


U boku Pana obserwował

tętniący namiastką życia tamten ,

obecnie zamierzchły świat ,

bólem dostrzegł

że ludzkość zadufana sobą

zatraciwszy wiarę

utraciła Miłości Ojcowskiej ;

ochronny dar


Płonącą gromem w

sercu wiary Katedrą

Notre Dame przestrogi

; miał nadzieje w swej miłości ;

jasny , czytelny

zaobserwują znak

Wszechobecną finansjerą ,

zarozumiałą arogancją

w ludzkości zrozumienia ;

nastąpił brak



Załzawionymi oczyma

obserwuje otumaniony karą

bezsilny w nadziei szał ,

cichym szmerem w miejscach

niedawnej cywilizacji betonowej

niepostrzeżenie odradza się

natury dar , to pustych

ulic główny epidemi ;

czar



Wolą Pana delikatnym

muśnięciem skrzydeł nieprzebrane

uwalnia legiony z

rozpalonych , zrujnowanych ciał ,

wokół wycieńczonych bezradnością

intensywnej terapii otępiały ;

gwar


Ludzkość w transie

niemocy znienacka zamarła ,

szaty radości

Italią Hiszpania rozdarła ,

samotnym lamentem zbiorowy

gniew , niedowierzaniem

przejmującym w żalu

błagalny wznosi do Ojca ;

łamiący się śpiew



- Panie !

odwołaj sługę ,

w Miłości Ojcowskiej pohamuj ,

złagodź swą uzasadnioną złość

Wybacz ! !

prosimy łaski ,

kary już . . . ;

Dość


* - Hekatomba - zagłada, zabijanie w odniesieniu do ludzkości lub określonej grupy społecznej.

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


33

- Uchylona
; ostrożna namiastką ;
Kotara -


Od zawsze blaskiem

odradza się dzień ,

o zmierzchu ostatkiem

promieni zachodzi gdzieś

Oznaką radości i szczęścia

niepohamowany jest śmiech ,

każdego życie otula odmienny cień

Widywałem piękno w

odległym świetle gwiazd ,

w łzach kiełkujący

rozkwitający barwami słowa ,

życiem kwiat ,

widziałem cieniem zasnute

nieprzeniknioną woalką tajemnic ;

wnętrza oczy


Widywałem cierniem krwawiące ,

rozdarte cierpieniem serca

niezrośnięte ropą płaty ,

na kolanach po żwirze

samotności zabliźnione

latami dekad , po strupach ;

plamy


- O nie ! . . .

błagam , nie ! ! -

zasnuwa ostrość nieprzenikniona ,

amnezja nie rozumu ;

Serca mgła

- część ukryta ,

Czyżby zła ? -



Czułem spazmatyczne drżenie

w małym ciele ,

w szczelinie wciśnięte , zmuszone

przerażonymi oczętami patrzeć na

nieujawnioną , nigdy scene ,

histerycznym niemym

wrzasku pozostało z rozmysłem

odtajone jedno z ogromu

zakamuflowanych , wspomnienie

Nie powstrzymało maleństwo

spływającą łzą rozszczepienia duszy ;

cierpieniem


Wyczuwałem rodzące się w rozpaczy ,

cierpieniu drobinami

scalające określając ;

dusze świa


- O nie ! . . . nie ! -

znów zasuwa ostrość nieprzenikniona ,

amnezja rozumu ;

Serca mgła

- część dalsza nadal ukryta ,

Czy aby bardziej zła ? -



Widziałem ukrywającego się na

łonie lasu ; odmiennego chłopca ;

odizolowanego troskliwymi ,

łagodnymi ramionami

otaczających różnorakich drzew ,

runa zapachem natura

kołysząc wprowadzała jawą

upragniony spokoju , sen

Głaszcząc dłonie dziecka

ciepłem aromatycznym , delikatnym

miłością mchem ,

upragniony azyl wprowadzał

w duszę przetrwania ;

siły tlen


Po krótkim wytchnieniu

następował czas powrotu ,

niezmienny cierpieniami

od lat dzień ,

panika zmieniała barwę obłoków

od następstw dziecięcej logiki ,

nie było ;

odwrotu


- Co to ? . . . -

znów zasnuwa ostrość nieprzenikniona ,

amnezja nie rozumu ;

Serca mgła

- część dalsza prawdę ukrywa ,

Czy aż tak . . .

przerażająca ? ! -



Widziałem przejmowane ,

oczyszczającym szeptem muskającego

wiatru skażeniem sączące się

szczelinami rzęs łzy ,

w grymasie bólu

uformowane dziecięce brwi

nektarem trującym ofiarowane

kwiatom , wydzielina rosą smolistokrwistą ;

skrzy


Czułem oczyszczone sercem ze zła

zewnętrznego i wewnętrznej złości ,

zemsty nie pojmując

jak , jestem . . . ;

kim ?


Znów zasnuwa ostrość nieprzenikniona ,

amnezja nie rozumu ;

Serca mgła

- część dalsza nadal

przed innymi ukrywana ,

Aż tak zła ? -



Wyczuwałem spływające

w samotności po niewinnych ,

gładkich policzkach muskające

kaskady zrodzone z nadziei

miłości , szczęścia , prawe łzy ,

to nie urojenia ,

nie koszmarne sny !

choć łagodniejsze trudem wybrane

w bólu drobiną przekazane ! ! . . .

Jakże dziwnie , teraz ;

to brzmi


Na zerwanie kurtyny

nastanie odpowiedni rok , dzień ;

- Szczerze ? !

Jeszcze nie Ten ! ! -


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


34

- Zakamuflowana sfera -

Tyle niespójnych myśli

w głowie się kłębi ,

niespokojnie jak niesforne

dziecię się wierci ,

wirem zdezorientowania odbiór

logiczny w głębi umysłu ,

bólem nieznośnym , mąci

Ulotny wdechem niepokoju

spazmatycznej piersi ,

otula letargiem ,

inicjatywą . .

Żywej śmierci


Z każdym ludzkim grzechem

uroniona kropla szkarłatnej krwi ,

pochłonięta gleby pragnieniem

nie zrodzi ,

nie rozkwitnie nic

bo karmi się nią ,

jedynie . .

Zły



Konsystencja mleczna czasu i miejsca ,

obwleka szczeliny

z takim trudem pielęgnowanego ,

kruchego piedestału , szczęścia

Ciżba pełznących po darach ziemi

mrowia o wartość piękna ,

nie dba ,

z ironicznym uśmieszkiem

na rozpad tak kruchego . .

Czeka


Kąsając niszczy ,

równowagę ciążeniu ofiarowawszy

w panice skutku ,

tchórzliwie . .

Ucieka



Puściła tak mozolnie

wiekami tworzona tama ,

krystaliczna opoka piękna ,

ucierpiała wiara

Oczyszczone koryto wypełniła

kusząc dobrobytu tonią

napiętnowana , pierworodnym

niszcząc eonem nieokiełznanym ,

tak wielu obłudą ,

porwała . .

Ironiczna rzeka

. . ukazując otchłań

światłoczułą potwarz

korygującą rzeczywisty ,

realny . .

Obraz


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


35

- Dziecko bez słowa ; Mama -


Dlaczego słowo "Mama"

w dziecięcym słowniku

zatraciło tak szczególne ,

tak piękne znaczenie ? . . .

dlaczego Miłość owa w dziecku

niepamiętna , przez co nieosiągalna

i dla niego ;

w nim nie istnieje ?


- Nawet ja tego nie zmienię ,

dla dziecka słowo prawdą . .

nie istnieje ! -



"Mama" . . .

słowo niepowiązane z żadnym

konkretnym szkicem , imieniem ,

nie bije z niego nawet słaba

iskra by ciepłym płatkiem

wzniecić jaskrawe radością płomienie ,

pozostało w dziecku jedynie

niewyraźne , znaczenia wspomnienie

budujące pragnień ciepłych

jako takie ;

odcienie


- Nawet ja tego nie zmienię ,

dla dziecka wyobrażenie może nawet

nierealne słowa w uczuciach ,

istnienie -



"Mama" . . .

słowo niejednokrotne dnia wypełnienie ,

w cierpieniu i żalu

w serce wprowadzające ukojenie ,

może to tylko dziecka

w cierpieniu urojenie

ale mimo wszystko pragnieniem

ciepłych , troskliwych ramion

- Miłością Matczyną ! -

nieznane dziecku w tęsknocie ,

otuleniem ;

w duszy wypełnieniem !


- Nawet ja tej tęsknoty nie ukoję ,

nie zmienię , bo znaczenie słowa

"Mamusia" dla Mnie dziecka

w sercu i duszy piękne w Miłości ;

ale rzeczywistości , niestety . . .

nie istnieje


Mimo wszystko

- Miłością Dziecięcego Serca -

jestem . . w ;

. . . Niebie !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


36

- Dwie z jednego lica -


Po ledwie dojrzałym kobiecym

licu spłynęła niewinna ,

niezainfekowana kłamstwem

krystalicznie czysta łza ,

urojona Miłością ,

wydawałoby się że trwanie

jej w należnej bliskości

rodzicielki nierozerwalnie ;

będzie trwać

Przez zawiść , niezrozumiałą

zemste połączenia z policzkiem

darowane łaską ,

przez samolubstwo

lustrzanych twarzy ;

krótki czas


Kwartet dekadowy balladami

wypaczającymi , zakamuflowanymi

własną interpretacją wydarzeń trwa ,

tchnieniem bakteryjnym łzę

niezgodnym z prawdą

do uczucia owego cieniem ,

napełnia ,

do urojonego niby lica

- Miłości -

umiejętnie w jakoby troskliwości ,

z satysfakcją własną

do odkrycia uczuć prawdy ;

łzę zniechęca

Usunąwszy z matczynego lica

skrupulatnie od prawdziwości ,

z gracją płomieni ;

odpycha !



. . . cisza . . . jakaś dziwna . . ,

barwy od zawsze te same

aczkolwiek ostrość ,

ukazana inna !

. . . grzmot ! . . czerń ,

oślepiający łzę blask ;

i . . .



Po latach z tego samego

lica zrodzona

kropla młodsza , siostrzana

; od zawsze zatracona jej znana ;

starszą odnalazła , tą która

o owej nigdy się nie dowiedziała ,

przez co tak bliskiej ;

nie znała


Pierworodna łza przez innych

uczuć niektórych została

pozbawiona , niedowartościowaniem

i kłamem tak bardzo ;

skażona

Mimo wszystko przez

wyzwalającą Prawdę do

winowajców Miłość nie została ;

zdławiona !



Do bezpowrotnie utraconego

w tym wymiarze , lica ,

z dnia na dzień odebranej

tak dawno łzy uczucie czyste ;

Wzrasta !

do siostrzanej . . . Też ! . . .

lustrzanym twarzom ,

od tego ;

- Basta ! ! -


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


37

- Kontury pryzmatycznej próby -


Przycichła Kraka żródlana rzeka

w hibernacji podmuch skroni

poległym chwały etosem ocieka ,

w górę konarem obłok kroplami

zapominajkowej niuchy wzbiera ,

przez nieużytki bezczynnością

wyhaftowana niby tolerancją

ideologia się wdziera

Ustępstwo chwastem tradycji

czarnoziemu układem ,

sitem czerwonym przenika historii strateg


Nieparzystej gwiazdy pryzmatyczny

symbolu skrawek , produkcyjnym intelektu

młodzików ; wbrew łonu żyznej ;

wymuszony żakiem taśmowy datek ,

skrzeczą wrony w hymnie purpury ,

sępów wyrodne z obrazów wyzierają kontury

Poryte szponami tonacją liberli

lico Jasnej Córy ,

nie zdobyte falą . . .

- tamą zasad i tradycją , utrzymane -

Jasne Góry ! !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


38

- Nieliczne łzy -


Jedna łza to nic ,

dwie to mogą być już trzy

z Graala darowany łyk ,

cztery potrafią wydobyć krzyk ,

ale osiem to już

niepohamowany , ryk !

Słony posmak odkrywa kwiecia

nierozwiniętych , niezdecydowanych

odcieniem płatków barw ,

niełudzącym , krystalicznym

skrzeniem w rosy otoczce ,

pozbawiony bytu rzeczywistego w

drobinach smogu , strach


Kotwicą potrzast razy dwa ,

poświata odległa nad krajobrazem trwa ,

trelem konarów każde

drzewo pieść odrębną gra ,

ale wybrana z ogromu łez ;

czystością trwa


Poczwarka bez wad ,

oczyma pędraków , os

błonkowatych wiatru

ostoją tworzy niespotykany

od wieków , piach ,

łza odrodzona zasila źródłem

wymarły świat ,

potrzeba nieingerencji zarazy wielu ,

spokojnych lat

Piorunem ozonowych ,

puchem gołębich łez na odludzie

w trakcie niezobowiązująco , rodząc ,

spadł ,

odradzając z popiołów

Boski naturą wybranym ;

Edenu świat .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


39

- Kontrast realnych barw -


W oddali kontrastem pstrokatych

sentencji korowód wyblakłych barw

pozbawiony wyrazistych indywidualnie

szat , w orszaku przesuszonego

astru płynny wosku ceramiczny krach

W obłokach wydechu

szroniastego nadziei bezdechu

dżdżystym wzniesieniem krokusów brak ,

bez szumu , treli pochłoniętych

w listowia nijaki formułą smak

niejednoznaczny kolorystyką kondukt ,

przemierza zachwiany

niezdecydowaniem świat

Bez śladu wublakłych przeżyć ,

rozkwitających żalem ;

O tak !

Tratwa kamieni , korzeniem

kwiecia poplątanych grudkami

pielęgnowanych grabiami traw ,

kołdrą mchu świecący fosforem

sklepienia nocnego nieodzowny

puls , nierealny w

realiach doczesnych gwiazd

Pojmany w dyby nieustanny

cielesności wróg , czas ;

O tak ! . . .

wreszcie okiełznany

paniczny strach !


- Rozkwitł wolności ,

Duchowy kwiat ! ! -


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


40

- Mgławicza szata -


Nie ima się mgławicy czas ,

nie tworzy szatą żadnych ras ,

srebrzystobłękitną światłem posiada twarz ,

w wymiarze pamięć miłości ,

wytrwała i pożądana

przewodnika na rozstaju , drogowskaz

Prostując zwija drogę na zakręcie

prowadząc światłem mgławicze ;

prześcieradło wymięte


Ronione łzy śmierci dekorują

duszę krystalicznym szczęściem ,

odtrącając w zapomnienie wyrządzone

krzywdy , życia letarg , i zrośnięte

iluminacyjnymi tombaku piórami

kuszącego odmętu ;

zachęte


Ciszą lawendy drzazgi łodyg różanych ,

kwarcowe kąty tchnieniem

czystym Anioła zmiękczone ,

mocą sługi żałobnej szaty

w troskliwości puchem umoszczone

Wzniesieniem łagodnym bezcielesny byt

ciepłem granatowych skrzydeł

mgławicą świetlistą w nieznane ,

popychany ,

przewodnik w drodze duszy niestrudzony ,

celem sprawiedliwym ;

wytrwały


Łzami szarymi prześcieradło wykrochmalone ,

plam zakrzepłych pozbawione ,

wymiary jedynie szczerymi łzami śmierci ,

łaskawością szaty wybawione ;

Wyzwoleniem mgławicy ,

ujawnione !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski



41

- Być może .. cudów -

Usypiasz z uśmiechem bez trudu

uwalniając się z dni kolczastego drutu ,

uciekasz w kadrowe animacji kartki ruchu ,

w dźwięki drżącego niebiańskiego chóru

i jawy rogów obkopconych ,

konturów ;

- niekiedy w krainę ... cudów -

Nie widzisz nic gdy nostalgia błyskiem dnia

oślepia obdzierając z warstw okruchów żyć ,

mrużąc źrenice

próbujesz być by móc znów ,

w marzeniach śnić ;

- w krainie szczęścia

być może ... być -

Umierasz z nadmiaru tlenu czytając w duchu ,

sortujesz wspomnienia smutku , radości

będąc w ruchu

rozwijając to co w słuchu pojmiesz wreszcie

wartość cudów ,

nie istnieje w śnie ;

- kraina realnych ... cudów -

... To już nie sen ,

ale realna kraina ; być może ? ; ...

- Cudów !! -

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


- 42 -

Mleczny rozstwór rozbełtanych mgieł ,

z potylicy ujawniona jaśniejąca biel ,

w rzeczywistym czasie odwrócony sen

krzew różany oplótł skroni nurtem bieg ,

mroźnych płatków ;

wirem śnieg

Srogie oko gwiezdnej otchłani

kroczą magnolią , skórą odziani ,

podeszwą krzywdy błotem wyrwany ,

w wyroczni ciała oddania 

trwały i śnieżnym podmuchem ;

wybujały

Odmierzane kroki w syropowym biegu ,

zbliżywszy się muska prawie skrzącego celu

albowiem coraz bardziej oddala się

od wyznaczonej mety , nie zazna ,

nie będzie upragnionej ;

fety !

Kataryniarz śpi rozdartym dnem ,

ocieka łzami podłóżnymi postrzępiony wiek ,

dorosły dźwięk muska niewinną brew ,

kropla kroplą smakuje słodyczą krew ,

miłością ;

jedyny lek

Rzadko kiedy jasność okiem mruga ,

zamieć w krysztale tęczy nieprzerwanie szuka ,

biały Gołąb w uchylone okno wdzięcznie ;

nienachalnie puka

W raju zimy nie ma ,

łza bólu i żalu nie istnieje ,

po prostu łaską spełnienia , spokoju ;

jest sucha

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


43

- Wygodnej łatwości ; Wbrew -

Kolega snu

tej nieuchwytnej chwili ,

kolekcjoner obrazów bez szczegółów drogę przeczuć

skrótem wini ,

wbrew sobie upodobań uczuć modą nie czyni

Nurtem własnym do ujścia uparcie zmierza

tamami i wydzielinami wściekłych ust

biegu rwącego , nie odmierza

uporem samospełnienia koryto z wolna

niestrudzony ;

erozją przemierza


Kroczy gdy łatwiej stać ,

śmiech wymuszony woalem szczerym

w próżnię otępiałego tłumu , słać

Z bycia sobą pragnie wbrew przyjemnego

łatwego brać ,

u delty kresu

wartość własną poznać

i nieznaczonymi kartami

z losem , bez blefu ;

uczciwie grać



Z niezmierzonym błękitem zwycięzca zmieszany ,

nieograniczoną wolnością obdarowany

nagrodą z obolałych ;

kolan powstały

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


- 44 -

Słaniając się brnę ,

grzęzawisko pochłania ofiary żąda

zniechęcić chce ,

nie zboczę , nie uczynię kroku w bok

choć łatwiejszy , bezpieczniejszy drogi bieg

złudny migotliwością iskrzącą śnieg

odciągnąć od celu , w iluzji

uwięzić chcę

Kuszeniem nie zwiedzie

- już nie ... nie zmieni ;

Mnie !

Szronu szpony łechcą drętwotą

rozkurczone cyklem serce ,

pejczem rozprowadzają drzazgi bólu

krwiobiegiem w każde unerwieniem pulsujące ,

czułością miejsce ,

trzymam znajome celu lejce

bólem przyzwyczajone życia serce ,

za foliową kotarą

mdławe omamem ciepła ,

światło kusi

obietnicami spokoju , wytchnienia i wypełnienia

niby spełnieniem odstępstwo pragnie wymusić

Omamieniem nie owładnie

- już nie ... nie zmieni więcej ;

Mnie !

W początkowym etapie Samotność

była jak rozpływający się rozkoszą , karmelowy krem

otulony w specyficzny sen ,

jednak im większa ilość

tym bardziej mdły

aż rozsadza usta , i rzygać się chce !

Wiarę i Nadzieję

uwolniłem przez co otworzyłem serce .. na Miłość !

Mój wybór ! ;

potwierdzać celu , udowadniać sensu już nie muszę ,

bo Duszę darami wypełniłem

Odstępstwo nie zawładnie

- już nie ... nie pokona ,

nie zmieni już nigdy ;

Mnie !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


45

- Zobojętniałe , ale jednak mikro ; Cuda -

Cuda ;

nie tylko wyniosłe ale codzienne ,

życiu nieodzowne

; chociażby dzieci ;

darem rodzica są ,

zwykły niby uśmiech córki - świetlisty płomyk miłości

błyszczący w głębi oczu figlarnej szczerze iskierki ,

czułością przejrzystą wypełniona ; źrenicowa toń

Otuchy w środku rozchodzi sie zobojętniała ,

a jednak ciepłem cudu osłana ;

mikro - woń


Cudem ;

najzwyklej uwięzione w łzach rosy mikroby

promykowego słońca ,

wąsami wyrzeźbione wiotkie tańcem

usypiania kłosy w połaci bez końca ,

i pękate brzuchu rozmiarem

bzyczliwe szybujące kolosy ,

bądź też rozbrykane wieczorem

skrzący mistrzowie , przestrzennej ;

mikro - szosy


Cuda ;

są również w .. przetrzyj wreszcie zamglone

zobojętnieniem oczy !! ... Sam dojrzysz

i zrozumiesz w czym , i w ;

mikro - Kim ... - bo poeta .. może

próbować ... ale nie posiada , takiej ;

Mocy -

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


46

- Cierpliwością ujawniona -

W pylistym pustyni kotle uwięzione nasienie spierzchniałe

kiełkowaniem , roślinną nazwą kształtem nieokreślone ,

kielichem usta spragnione

muskającego orzeźwieniem wdechu i znieczulonych szronem palców , głodne

odtajałych tafl przeszłości

w budzącym wiosnę ;

marcu

Przebrzmiałym nurtem zalążek łodyżki muska

rzewnym łuskaniem podgruntowa , źródlana

łagodnie embrionalne rzęski łuska ,

falująca poduszka


Przebiciem przez fałdowane fale

piaszczyste wątłą , żółtawozielona

podpora kwiecia

karłowatą siłą natury kształt łodyszka ;

uzyska

Młodością barwy kwiat ożyje

gdy wiatr słoneczną przędzą , wyselekcjonowanymi kształtami

piasku i kropel

kielichem gniazdo pręcikowonektarową ,

puchoskrzącą pajęczyną , uwije


Ożywczą , iskrzącą draśnięciem promieni kroplę

w dłonie zimną granią pochwyciła ,

w białoskrzącą owalem godną ciepła ,

spragnioną melodii letniej

zaciśnięciem tchu srogiego w perle twardej , uwięziła ,

na rozkwit darów

rozsadzającego jądra pulsem rodzącym ;

nie pozwoliła

W krystaliczną hibernacji kołdrę

z własną satysfakcją

świadoma istnienia transem skrzącym otuliła ,

w zapomnienie nadzieją nie wypełnienia ,

opuściła


Czas na zaklętą kroplę nie czekał

; jakoby przyspieszał ;

tokiem jednostajnym kierunku niestrudzony ,

bezlitosny cząsteczkę z otoczeniem ;

mieszał

Atomem perełka wzmacniacze

ślimaczo otoczce odbiera ,

niepostrzegalną długoletniością drobina drobiną

niepowstrzymaną cierpliwością ,

coś wzbiera



Spragniona czułości , głodna ciepła

- z ukrywanych najgłębiej zakątków

kropli molekuł -

tajemna ofiarowaniem moc przeciekiem krystalicznym

w perłę się ;

wdziera

Pobudzana świetlistym palcem

odległej ofiarodawczyni ciepłem , eksplozją miłosnego blasku

okowy lodowe w parę , odziewa ,

światłem z perły kroplę w dawne łzy ,

przemienia


Odrodzone potok zrodziły mgiełką

uwolnionego zastoju wydechu tęczą

odrodzenia otoczyły ,

i grodzie naporem utraconych lat ,

ciśnieniem wypaczyły ,

uporem cierpliwości i siłą ducha

z zamarzliny, suchości ;

się wyzwoliły

Jałowe wióratowością życiodajnego mocą przeznaczenia

po brzegi całe koryto nurtem wytłoczenia ,

radosnym wolności ,

napełnienia



Cierpliwością , wbrew przeciwnościom

- przeznaczeniem -

Nikę obudziła , i ;

Zwyciężyła !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


47

- Hemofiliowa zadra -

Ból wyznaczył nieprzebytą jeszcze drogę

otaczając cieniem własnym

.. trwogę ,

wstążki łopoczą oślepione promieniem złotym ,

zamaskowane popękanym bezwilgocią

.. błotem

Trzymając w pieczarach ulgi wygodę

progi skalne pogrążonemu zbyt osiągnięcia

.. wysokie ,

tak oto ;

ból szarą utworzył

... otokę


W odizolowanej ciszy rytmem indywidualnego cierpienia

gromkie rozbrzmiewają

.. brawa ,

pośród ocieniałych kroplą traw

rozdarta mitem czarnym

.. sława ,

jedynie cierniami nieukojonego żalu krew odkupiona

.. wyzwolona ,

tak oto ;

boleści niezbadana

... odprawa

ból jak światło w drodze odbiciem

w tafli jeziornej gwiazd mikrobem

.. wysoce ,

w poplątanej gęstwinie

mimo prób zapomnienia

nieprzebrzmiałego , cierpienia

.. pobocze

Iskra ufności i wybaczenia

z trudem w burzowych oparach

.. migocze ,

tak oto ;

boleści rozpylone wiatru oddechem

... roztocze


Brwią krzaczastą doczesnej męki

podziwem płomiennym ofiarowaniem

.. srodze ,

w niedoli otępienia transem życia niemocy ,

przebaczeniem trakt ojcu nie pomoże

nie uspokoi się , wzburzone winorośli

.. morze

Tak oto ;

istnieje cierpienie

- którego szatami łaski balsamem nie otoczy -

dezynfekcji odzieniem , nie

.. ukoi ,

Brak takiej

... mocy

Arkadiusz " Skor." Szordykowski


48

-Bliskie , choć w własnym micie ; Obojętne -

Gdzie byliście gdy nieubłagany żar wypalał ,

ukojenia łzy ?

gdy prawdziwe kłamstwem jadu ,

wypaczaliście sny ?

gdy kwiat rozkwitający więdł

w strachu , skażonej krwi ?

gdy otworzyć prawdy wytrychem zakluczone waszym wstydem

; względem mnie ;

próbowałem drzwi ?


Gdzie byliście gdy na wyczerpującej walce

o Siebie upływały , bólem dni ?

gdy rozłąką z najjaśniejszymi genami spazmatyczne ,

wstrząsały łzy ?

gdy przeszywały poezję zawiści zacietrzewione ,

zazdrością brwi ?

i wyrywałem cierpieniem latami zakorzenione głęboko

; zakłamane , wasze ;

czarne mity ?



Teraz nie pobudzajcie samolubnego ego ,

nie jestem wam winny ... niczego !

- Jedynie Miłością ... Wam ;

Jestem Silny !!

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


49

- Przeszłością ; Za przyszłością -

Po wyboistych bezdrożach

znajdziesz spokoju beztroską ,

Otulone ,

własne miejsce ,

delikatnym westchnienia wytchnieniem zanurzysz się stopniowo ,

Otwarciem kraty ,

wypuszczając zasiewem ,

Własne serce

Oczyszczeniem okien rozcieńczył zakrzepy zaległych kołtunów

krystalicznym ,

Teraz powietrzem ,

oddając przeszłość ciszy ,

należne jej ;

Miejsce


Po szalejącym poparciem smutku szkwale ,

samotności ,

uspokoi się ofiarowana mnogością dolina ,

Radości ,

wylane wodospadem niemocy zaszklone mgłą odosobnienia ,

Innością oczy ,

już grunt pod stopami niczym przeszłym ,

Nie zmoczy ,

odległą ręką azylowego kloszu

nalotem skażonego byłego ,

łzami ;

nie przemoczy


Wzmocnieniem własną siłą

- wreszcie ! ,

dłońmi tuląc przyszłość pulsu rozwojem ,

Realizacji ostoją ,

napędza życia oswobodzone spokojem ,

zakorzenione w zasłużonej krainie ,

Serce ,

nareszcie wyrośnie , miejscem ;

Swoje !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


50

- Która z bram .. to Ta ? -

Idąc w ogniu zradza rozchodzący się czad ,

kontrola zanika ,

zabarwia czakrą krwawą błękitu blask

grymas szramą dekoruje wyczerpany serca , marsz

w szponach łykołaka nieświadomie ujawniona omamem ,

nie jego twarz ..

Światło wydziera infekcją

- szkarłatna łza ,

powstała brunatnokrwista mgła ... upadła brama ;

zła


Idąc drogą którą jedynie Tchnienie zna

wyśni cel srebrzysta ufności , łza ,

tyradą kamieni , ciernistym dywanem

droga prawości osłana ,

błękitnym płomieniem ciepło astralne wrze

kry czarna drzazga odchodzi w nieodwracalny sen

.. bo w wyborze rodzi się darowany ,

Łaską dzień

Lazurowobłękitna rozkwita Tchienia mgła

zrodziła aksamitnokrwistą raną , nieskazitelną bielą

... bramę stałą

- istniejącą w sobie ;

Niezachwianą


.. która z nich ... to ta , wolą

- Wybrana ?!

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


51

- Każda Wolną jest Wola -

Dziecięce łzy wypełniły bólem , niemocą i żalem

wiele wyżłobionych koryt

karmiąc nienasycone ignorancją bezduszne w zadufaniu

; dorosłe jedynie na zewnątrz ;

stwory

W arogancji starczej

tworzą z wilgotnej nasączeniem mineralnej esencji

dziecięcej , gliny nieprzemijające potwory

- tak wyglądają ;

Dziecięce zmory ... w Niewinnych rękach ,

nadal - Dobra ;

Wolne Wybory


Dziecięce starości z dzieciństwa osierocone

tworzącej z bieli sękatymi , suchymi konarami

owej barwy , odcienie

przeszłych mędrców dławiąc jasność

przywołują ich imieniem

choć poharatanym latami sumieniem ,

pragną wyłączyć

; za wszelką cenę ! ;

osierocone , nieskalane brudem czasu ,

lśniące istnienie

Tak często wyrodne przewodnika

działa na niewinne

; przytłaczające wyższością czasową ;

siarczane tchnienie - tak zerwane więzi ;

potrafią darowane talenty , uwięzić

... w Ich Duszy płomieniem Woli , szczerą Serca łzą więź z iskrą dziecięcą ;

Dziecko odrodzić - to zrywających więzi ;

błąd ! nie dzięki nim

.. się rodzi


Dziecięce cierpienie nawozem podtrzymującym

zwielokrotnione starszyzny

na czystą duszyczkę , znieczulenie ,

podłością i arogancją

; tak zwanej dojrzałej inteligencji ;

rozkwitającej światłem , istoty zdławienie

Tak właśnie tworzą w blasku niezmywalne ,

chorobliwe cienie - tak kumuluje się ;

w nieskalanej Duszy wpychane z zewnątrz ,

spaczenie ... ale to w Ich czynach

- Czystości ;

Wolne Wybory , w - Miłości

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


52

- Prawdy w półprawdzie , Brak -

Uciekanie przed tym co dane .. na niewiele ,

się zda ,

szukając tego co ogólnie znane .. bez potrzeby ,

nadal trwa

Pragnienia odebrane w zapomnieniu .. z pąku duszy

rozkwitają jak kryształowy , błękitnoczerwienny

mgłą kwiat ,

smutek oddechem odbiera omglony .. ziarenkami ukształtowany ,

piasku znak


Życie płonie ... czasu igłą

płatków barwnych ,

Brak !



Chwytając za koniec niczego .. nie widzisz

pośród krzewów roślinnych .. kroplą uciech od lat ,

się wstydzisz

Toksyczną prozą zatruty latami .. bujdami świat ,

umysłem elektroniki wyprany kłamstwami ideologii .. innych

w półprawdzie , osiągnięty strach

Wyzute z wyboru większości

łatwiejsze wzburzaniem mniejszości .. w skrzydłach prawych

odbity wulgarymami eteru ,

manipulacją .. fałsz


Wiara płonie , igłą magnesu ... skrzydeł barwy

prawdziwie szczerej

Brak !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


53

- Bagienny Stan -

Bezwartościowe zdania płyną jak skażona wirusami

mętna nurtem bieżącym , woda

szczelinami kłamliwego słowa powstała samoistna ,

oddzielona prądem rwącym , odnoga

by ciekiem bytu tworzyć skażone morza

i odległe bagnami krainy mikroskopijne brudem ,

dźwiękiem wibrującym strun , roztocza ...

dźwięczną echem odbitym źdźbłami

żółtomartwych traw

karmiąc rzeczne wiry w smolisty żyłami , strach

i mchu zgnilizną otaczając gładkie wiekami

Babelowe głazy ...

ochrypłym drżenia głosem tworzą bagiennej krainy ;

Stany

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


54

- .. Przebrzmiało aby ... Trwało -

Czułem gniew i jego brak

Czułem zdławiony krzyk

i świata bezdźwięczny wrzask

Czułem piekące łzy wyraźnego wschodu brak

- to już przeszłość ... pozostał jedynie ,

nieujarzmiony Żal

Czułem ból przeszłości grymas twarzy

Czułem przez bliskich odrzucenie , w niby prawdę

utkany fałsz

Czułem wściekłość ! stepującym stelażem odmienny trakt

i w większości gorzki słodyczy smak

- to już przeszłość ... rozkwitł w Duszy ,

przebaczenia Kwiat


Odczuwałem zwątpienie które dławiło piersi

świetliste tchnienie

Poznałem depresyjne odcienie przez bliźnich udekorowane

; w niejako ;

nieszkodliwe poniżenie

Odbierałem zawistne

; tak zwanej ;

inteligentnej kasty , oczu spojrzenie

i kpiące szykan szpikulcem

w duszę trwałych znamion wypalenie

- to już przeszłość ... pozostało Serca do biedaków ,

szczere Odkupienie

Poznałem marazm , trwał wiele lat

Poznałem zazdrość która rozorała pazurami

drapieżnej , gładką twarz

Poznałem znaczenie wyrażenia

" nie jesteś niczego wart ! to co wokół

- to dzięki nam , fart "

Wiem jak najbliżsi tuszując wyrządzone krzywdy

tworzą z życia ofiary ,

obłudny żart

- to wszystko już przeszłość ,

wyrwałem się zza krat ... utrwalił się z Duszy

szczery do innych , Miłości ;

Smak !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


55

- Jak Kocham , to .. -

Kwiaty nigdy nie wyrażały

Mych uczuć

- choć są tak różne ,

piękne jednakże nietrwałe .. jak Kocham

bezwarunkowo ;

to wytrwale , niezachwianie

Niektórych rodzai zaznać było Mi nie dane

- rozsiane są wiatrem

pośród niezliczonych przez nich dni .. jednak Kocham

naprawdę nawet te niezaznane ;

nigdy nie były dziecku bezpośrednio ,

ofiarowane ... jednakże pamięcią ducha ,

wyznane

Trzy nasiona dłońmi ogrzewane

rozkwitały w miłości ojcowskiej wytrwale

- w zamian nigdy niczego nie oczekiwałem ,

po prostu tym nasionkom się oddałem .. bo jak Kocham ,

to właśnie tak ;

taką miłość Sobą poznałem ... choć jej ,

nie znałem !

Jak Kochać sztormu ciemne fale

które ostrymi szponami skał chcą obedrzeć

i odrzucić rybę swą ?

- w ułomności uczuciowej tkwią

i latami w obojętnej szarości

odpychając brzeg tworzą grom ? .. jak Kocham

to nawet taki sztorm

; choć niezrozumiale ;

bo w Miłości Bożej jakże krystalicznoszczere ;

owej ... łzy są !

Arkadiusz "Skor." Szordykowski


56

- Pomiędzy ; rozrywane więzy -


Zwilżył jabłoń przeszłym ,

rozżarzył się zdławiony wiór

Koryto niespodziewanie zniknęło ,

rozrósł się zaporą kolczasty zwój

Kratą smolistej odwagi

dopasowany krój ,

rojem piasku

szale wprawione w niekontrolowany ruch

Gdzieś między latarniami

, w otchłani ,

świata znój

Namaścił tchnieniem nieskalaną skroń ,

z paszczy lawy

siarczany wydobył się swąd

Przestrzenny bieli monarcha wykorzystuje

sprzyjający prąd ,

czarny kruk zapędzony w ciemny

niedostępny kąt

Otwarte wieko

błękitnosrebrzystej mgłt ,

wyżłobione karmazynowymi łzami

sceny zamierzchłej ,

aczkolwiek nieprzemijającej bitwy

Pomiędzy gwiazd

intensywnym lśnieniem

, w nieprzeniknionej czerni ,

światło przedstawiło się

- unicestwiającej śmierci !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


57

- Posłaniec góry Boga -


Na horyzoncie świtu ujawnił się

jeździec

pozbawiony cienia ,

spod kopyt oznaki

nieziemskiego iskrzenia

Kogucie pianie przerywa

letargu uśpienie

a tajemniczego wzrasta

jeźdźca w cizbie

nieodganione , znaczenie

Jasnoszarawą peleryną podróżną

zbliżająca się postać , okryta ,

a odgłos gromu

wygrywają wypielęgnowane ,

srebrne kopyta

Ozonem porannym powiew

z ulgą wzdycha ,

obsiana rosą gleba po transie

wreszcie głęboko

porami , oddycha


W ocieniającym lico kapturze

tajemniczy jeździec

dziarskim galopem do

zaspanego jeszcze plebsu ,

nieubłaganie zmierza

wzbiera w słabych panika ,

żadnego z zwiędłych serc ulgą

do relaksacyjnego rytmu ,

nie popycha

Osiągnął główny trakt

jeździec nierozpoznawany ,

zwolnił do truchtu

białoskrzący ogier

obłokiem ukrztałtowany

Niebywały wierzchowiec

wzbudził pięknem

ludzkie niedowierzanie

a siedząca , wyraźniejsza postać

zawistne oczu ,

wyzwanie


Zwierzęta , ptaki

z szacunkiem ucichły

w przybyłą postać

umysłami wnikły

Zamilkł zarówno wiatr

jak i ziemskie dźwięki

oddając cześć Wysyłającemu

posłańca i uznanie ,

Jego potęgi !

Zakopconymi duszami

nieopisany owładnął strach

a błękitnosrebrzystymi odczuwalny ,

tak upragniony latami

rześkości wiatr


Mijając wolnym tempem

pospólstwo , jeździec

w zależności od jśi

telepatycznie przekazał

odrębny znak

i pomknął ogiera galopem

w zmierzchu horyzont

ukazując ,

zapomniany szlak


Napływającym powiewem rozbrzmiał

niesłyszalny wcześniej owego ,

grzmiący echem ,

głos

- Otrzyjcie ociekające smutku ,

gniewu łzy

z Ojcowskiego oblicza !

Jeszcze z niadzieją czeka ,

nie chcąc ! ...

cierpiąc ! ...

inaczej nastanie pochłaniający

wszystko , niekończący się

sztorm !

- ... chwilowa cisza ... -

; którą rozerwał z niebios

iskrzący się , grom !

zwielokrotniając przekaz ;

Nieunikniona Kara !! -


... nienazwana cisza nastała ...



Odpłynął wiatrem ku jeźdźcy

jego huczący ;

ostrzeżeni, głos .


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


58


Nawija na kołowrotek

smugę czasu

tworząc biało-czarne kadry ,

barwy łuskające niedostępne

tak od razu ,

niektóre twarze zamazane

przez co ,

bez wyrazu

a głębia bez odległości

niespójna , mglista

- jak z wymazu

Od wieków nie posiada ,

aż tak ;

wyraźnych okazów


Białym galopem połyka

wznoszące się ku macierzy ,

osierocone mgły

nie uronią naturalnej składem

glebie wygłniałej

- odżywczej łzy

w kamieniach omuszałych

rozpoczęte kompleksów kożuchem ,

obserwuje gry

grzebiąc w skroni

linią żylastej róży ,

kapryśnej falą

- rozwydrzonej brwi

Zapowietrzonej wielogłową tamą błyskiem ,

oszrone mchy

uległe wmawianym oklaskom

widowni , odtwarzane ;

jawą sny


Odziany w sztorm opłakał

zakrwawą zapomnieniem ,

nienamacalną dłoń

dla trwania urojonego

przed nim , azylu ,

wstrzymał wzrastający

- jasności grom

niezapominając jak rozbrzmiewa

duszy prawością ,

szczery owego dzwonu

- ton

Za maską widocznej twarzy

prawdziwie niepoznany

- przez "obcych" ;

istnieje ... On !


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


59

- Kąśliwy rój -

Nie słyszą szumu

spływających pagórkami ,

rozbitych na bliźniacze

odnogi strug

Obojętne na zagłuszane kłakami ,

ochrypłe drgania zardzewiałych

latami strun

Nie akceptują innych dźwięków ,

kolorem róż

odpychając pradawne złoża

zatracone w utopi ,

rażących mórz

- rojem meszek uderzają

w przechowywany ;

odmienności cud

Kąsają nieczułym watahy skażeniem ,

ofiara zaszczuta formą

paraliżującą ,

omotana przez nienasycony

żarłocznością guz

Z zapisanych genem wartości

rozszarpany pozostał ,

ostrokrawędziasty wiór

- tylko pajęczy utrzymuje się ,

mur

Nie toleruje zgraja czystych ;

bieli chmur


W cyklonowym roju oku

- tylko zimny ,

nic nie znaczący ;

grób !



Nieugiętą tylko wytrwałością ,

indywidualnością , cud

- uodparnia i rozgania kąsający ,

żerujący na cudzie ;

stadny ród


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


60

- Podstępna mogiła -


Mokre lico,

popękana bryła

zawłaszczona niemocą iskry ,

siła

rozprzestrzenia się

skaziwszy barwny krajobraz ,

mglista mogiła

- z wyraźnego traktu

zbacza większością ,

rozproszona ;

człowiecza rodzina

Uczuć wyrwa ,

niepowstrzymaną cofką

zanieczyszczona przebyciem ,

mila

wypełniając srebrzystością

rtęci

kielich radości

i wyrazistej miłości

bielmową mgłą ,

wywabiła

mogiłę uchyliła

- błękitnosrebrzystą krew

w stopniu zbyt wysokim ,

niebezpiecznym jadu

brudem ;

rozrzedziła


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


61

- Woskowe makijaże -


Tak łatwo krytykują ,

oceniają nie posiadając

wyraźnej twarzy

Tak łatwo kpiącym

uderzają śmiechem interpretacji ,

nie rozumiejąc

słownego przekazu

Tak łatwo pouczają

egoistyczną radą

nie znając wyczucia ,

samolubne rozdając karty

nie rozumieją rywala ;

udają szczere ,

uczucia

Tak łatwo ranią słowem

w ich mniemaniu

wymyślna sztuka

- Grono drobnym wyborem ;

kojąca otucha


Tak łatwo

tworzą zamazane makijaże

z wyrwanych kontekstu

zakłamane obrazy

wyraźnej nie tolerują

przeciętne twarzy ,

spisaniem przetrwają niepodobne

innym ,

utrwalone wyrazy

Choć tak łatwo

spaczają woskowe miraże

znaczenia wytrwałych słów

- istnieje w nich ;

nieśmiertelny duch


Wyraźnych oblicz nikły

ród

aczkolwiek zagubionych ,

zamazanych twarzy jest

wokół w bród

- to i tak nie zatrzymają

żadną tamą

rwących czystością

własną ;

natlenionych koryta ,

wód


Nawet rozpłynięcie się

obecnych makijaży nie sprawi

- Niestety ! ...

że zaginie modny

woskiem , grymas ;

modelowanych miraży


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


62

- Niejednolite kryształu żarzenie -


Pokłosie głodnego wyczucia

jak słony deszcz

żywiący ranę , groteską uczucia

rozżarzony kryształ

pompą gwiazdozbiór odlicza

od rozpalonego starcem

pomijającego wyrzutka ,

rozłąką z ogólnikowego oblicza

Ubytkami skaz

wskazówka niewiadoma ,

odlicza

- inną drzazgą jedyną klatkę ,

szczelnie zamyka


Cichą jaskrą odbiera

barwy światła

uderzając aparycją czarnego

diamentu , wirująca stacja ,

rozjarzony odbiciem

jak karłowata gwiazda

rodowodem zróżnicowany istnieje ,

bez nalotu miasta

Nicością ścian strzeżony

w ciszy popękanego

bryły rozszczepu

zalążek źdźbłem pokory ,

się rozrasta

i półblaskiem groteskowym

ponad kondukt

- jarzeniem tętna ,

wzrasta


Dźwięczny kryształ

wydźwiękiem głuchym, zarasta

gwiazda odblaskiem razi ,

pęka i czernią głodna

do pokrywających rozmiarów ,

dorasta

Odwrotna strona żarzeniem

kryształu , rozdrażniona ,

wolną zmową miechu krzykiem

do niekontrolowanego wrzenia ,

doprowadzona

- iskra pokrywą ,

przytłumiona


Niejako jednolita bryła

rozżarzeniem stęka ,

iskrzącym trzaskiem

rozszczelniona pęka !

... zagarnia wirem

czarnym

- pył odżywczy ;

wyjałowiała ręka


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


63

- Czy w zaślepiającym zatraceniu , siła ? -


Ukradkiem zygzak jarzący

nieboskłon przecina ,

skrawek lazurowy niejako losowo

z grymasem fałszywego współczucia ,

wycina

aczkolwiek do jednolitości niepasujący

z nieskrywanym rozmysłem ,

omija


Drwi grzmiąc siłą ,

nic go nie jest

- w stanie ;

powstrzymać


Z nieodzowną partnerką

przewagę nasila ,

nawet solidne ,

wiekowe z jej pomocą drzewa

połączone z matką

zakorzenieniem ,

wyrywa

w ołowianoszarej chmurze zaowalowana ,

niezafałszowana mina

od współczucia i litości

nieposkromioną mocą ,

samozwańczo się odcina


W niedostępnej zadrze zatraceniem ,

oślepiająca buzuje w nim

- jadu zdradą ;

siła


Z potomkinią smaga

wody drzazgami jak pejczem ,

twarz ziemi

wydobywając świszczącohuczące

szumiastego trele ,

po takiej hulance

nie pozostaje z byłego ,

zbyt wiele

chociażby tyle ,

jak pobojowisko łysin

na lesistym ciele

Tak niszcząca wszystko postronne ,

zadry siła

również bezlitosny żywioł ,

oślepieniem

- odśrodkowo ;

skrycie zabija ...


... pielęgnowany ,

zatraceniem karmiony jad

- w krwiobiegu zdradą ;

żrąc , się rozpływa


Arkdiusz "Skor." Szordykowski


- 64 -


Podając czarę

obsiewa w rtęci szramę ,

obraną polanę

Gryzącym podgojeniem

przeszłości ranę

wytrych odległą wymazał ,

ścianę ,

Krzyk !

- radę wydaje

z praktyki zazwyczaj .

odstaje

Znaki smugą powietrza ,

wyznaje

.. Czas zmieniłwszy ,

daje


Prawo w lewo

porażeniem podburza

krzywa liśćmi ,

Obca tama pękła

srebrem płynu odurza

błękit w brąz

wyborem innym trąd ,

nerwu tikiem

rozegrany front ,

Wrzask !

- odtworzył mrok

kierunkowskaz niewiadomo ,

skąd

Filtrując skażony

srebrzystości swąd roziskrzy ,

toku krok

.. Czas folią rentgenowską ,

drży


Oktany plątaniną dróg

w potoku zmasowanych ,

tyradą słów

Rzeźbiąc skamielinę odprawił

w rzeczywistość niepoznany ,

zamglenia prawnuk ,

Histerią !

- choć minione nie wróg

przekracza stary .. w nowy próg

Wiele się ujawnia ,

nierozszyfrowanych ...



... ale czy nie lepszych ,

odnóg ?


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


65

- Wyjściem przez czas , uczy -


Krocząc stoi ,

stojąc kroczy

patrząc nie widzi ,

widząc broczy

mówiąc miga , ciszą wytycza

- i ze skorupy ;

życie wycisza

Wyjściem otacza ,

wejściem otwiera

łzą umiera ,

grymasem odradza

uznając inność , czasem

pojąć pomaga

- i w sprężystej powłoce ;

niespiesznie odchodzi

Myśląc nie składa ,

drżąc wymiata

słuchem burczy a uczuciami odurzy

- intelekt nie pojmie ;

zablokowaniem nieduży


Wyjściem przez czas

cywilizacji skokiem służy ,

umysły rozwojem

z marazmu , nadchodzącego

niezrozumieniem przekazu

- jedynie tak ;

znaczeniem ówcześnie ukrytym ...

przyszłe nauczy


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


66

- Źródło głębi -


Dekoruje płomienie ,

serce ofiarując pulsem dłoni

lazur ciepłem nieba ,

nie stroni ..

serce nie embrionem ,

pomimo pragnienia obdarowania

- się nie podwoi

Płynem współczucia ,

nie wyodrębnia jednolitej bieli

tętnem duszy ..

wrogości łza się nie ośmieli

- narodzin od śmierci

nawet czas ;

nie oddzieli


Wzrokiem mur osnuty ,

serca drżenie nie ubarwia

szczerych barw ..

za zaryglowanymi drzwiami

odrębna kraina blasku ,

dla rzesz miła

- ale bez jakiegokolwiek

autorytetu , sław

Szyfru klucz

trzy dotykiem dłonie

poczuły niezafałszowaniem ukryty ..

duszy obraz ,

płacz skruchy

- początek głębi -

woalem tamowany ,

marzeniami i bezdrożami ;

osłany


Z samotnej powieści

narodziny i nieodzowna śmierć

w kamiennej płycie ..

dla niezliczonych

- bez światła duszy ,

żródło ;

tajemnicą pozostanie


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


67

- Przytłaczający promień -


Obezwładniający bezsilnością płomień

- by nieskończenie trwać -

w ramiona podtrzymywanej

ciszą iluzji , niestrudzenie

życiodajne paliwo ...

pcha

Płomień pulsując jaśnieje ,

w bezdźwięcznych ramionach ;

niezagrożony trwa



Żongluj ciszą pośród rozbrykanych

pulsem gwiazd

kontemplując plażą ustabilizowanych

choć lekko pofałdowanych

ciszy tchnieniem ,

mlecznych mas

Korkociągu zagubionym anioła piórem

kreśl poświatą srebrzystą utajoną

w myślach , twarz

aurą błękitnosrebrzystą

w pryzmacie mgławic ,

szumem w otaczającej głuchocie ,

nieugięcie trwaj !

W skupieniu oczy zamknij ,

z zadziwiającą łatwością

formowaniem międzyświatów

zaczniesz , wolnością

grać ...

urzeczywistnij myślą

- to co ;

w zanadrzu masz



Bezdźwięcznej otchłani ;

indywidualność siłą

- o Tak ! ;

cichej iluzji ...

płomień zgasł


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


68

- Krucjata mroku -


Krucjatą nocy

nie przebrzmiały , przyszły dzień

- ale rany srebrzystych gwiazd

w braku ciemnej godziny ,

plamy oczu ukwiecił

czarny kot w bólu ,

zamierzchłej rodziny


Krucjatą mroku

nie blask , ciepły płomień

- ale źródło głębokiej otchłani

i zawłaszczenie jej siły ,

krwiożercze kły

wypuklają odwieczne psy ,

poddani nocnej chwili


Krucjatą grzechu

nie Miłość , niezachwiana Wiara

- ale utrata zamierzchłej

Adama i Ewy winy ,

sępy i węże

oddzielone od żeru ,

wyhodowanej padliny


Mrok krucjatą

przeciw sobie

- w przeciwnym kierunku

utratą niejako niezwyciężonej siły ,

w pokucie i oczyszczeniu ...

w czasie jakże odległym ;

jedyny był w sobie ,

pełen siły


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


69

- Echo oddaje -


Beztrosko , niekiedy z lekceważeniem

kładziesz słowa na drgającej

niestabilnie szali ,

bez jak się wydaje konsekwencji ,

za nie

Patrząc głęboko w oczy

obietnice składasz niezmordowanie ,

nie myśląc o możliwym

wypełnieniu , owych wcale

Kochaniem szastasz na lewo i prawo

choć kiełkuje ledwie ,

jak zasiewy jare

nie czekając aż się wzrosną

stając się ukształtowane ,

dojrzałością wytrwałe

Bezkarny

- popełniasz te błędy ;

przyzwyczajeniem stałe


W momencie oczekiwanym

najmniej

bezlitosne echo ,

konsekwencję poczynań oddaje

pomimo płaczu

i zrozumieniu postępków ,

więcząca splot cierniowy ,

w duszy

- na stałe ;

karmą pozostaje


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


70

- Psychoskrząca łza -



Z każdą uronioną

cierpieniem łzą ,

niezasklepioną raną ,

czysta dusza krwawi

Z każdą skapującą ,

czystokrystaliczną wiary kroplą

lazurowoskrząca dusza ;

Boga chwali


Lśnienie jednej z dróg

gdy inne przetykają cienie ,

obraz malując szczerym barwy

kleksem wywabia ,

dokuczliwe czakr odcienie

upraszając u Ojca

- zatraconych ;

ułaskawienie


Po długiej nocy

białym źrebięciem będąc

skrzącodiamentowym ogierem ,

się stał

w rady promiennej otoczce

uwięził zawistną urazę ,

pogrzebał ;

dławiący strach


Nieugiętą cierpliwością trwa

przetykając otaczający mrok

w światło łaskawych ,

gwiazd

wybaczenia niewymuszoną łzą

błaganiem odkrył

- winowajcom wyprosił , cudu ;

Boży świat


Czy upraszającą wyborem wybiorą

                                                                                                   łzę i światła ...

                                                                                                           raj ?

Czy przychołzie wbrew

powrócą , w upadku

- za otchłani cień ;

zaryglowanych drzwi ?



Psychoskrząca ronieniem

                                                                                                    kropelka trwa ,

                                                                                                    krwawi litością ,

współczuciem , cierpieniem ;

co dnia


Arkadiusz "Skor." Szordykowski


Ciąg dalszy nastąpi ...
Kreator www - przetestuj za darmo