- O nie ! . . .
- O nie ! . . . nie ! -
znów zasuwa ostrość nieprzenikniona ,
- Co to ? . . . -
znów zasnuwa ostrość nieprzenikniona ,
jak , jestem . . . ;
w bólu drobiną przekazane ! ! . . .
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
35
- Dziecko bez słowa ; Mama -
Dlaczego słowo "Mama"
w dziecięcym słowniku
zatraciło tak szczególne ,
tak piękne znaczenie ? . . .
dlaczego Miłość owa w dziecku
niepamiętna , przez co nieosiągalna
i dla niego ;
w nim nie istnieje ?
- Nawet ja tego nie zmienię ,
dla dziecka słowo prawdą . .
nie istnieje ! -
"Mama" . . .
słowo niepowiązane z żadnym
konkretnym szkicem , imieniem ,
nie bije z niego nawet słaba
iskra by ciepłym płatkiem
wzniecić jaskrawe radością płomienie ,
pozostało w dziecku jedynie
niewyraźne , znaczenia wspomnienie
budujące pragnień ciepłych
jako takie ;
odcienie
- Nawet ja tego nie zmienię ,
dla dziecka wyobrażenie może nawet
nierealne słowa w uczuciach ,
istnienie -
"Mama" . . .
słowo niejednokrotne dnia wypełnienie ,
w cierpieniu i żalu
w serce wprowadzające ukojenie ,
może to tylko dziecka
w cierpieniu urojenie
ale mimo wszystko pragnieniem
ciepłych , troskliwych ramion
- Miłością Matczyną ! -
nieznane dziecku w tęsknocie ,
otuleniem ;
w duszy wypełnieniem !
- Nawet ja tej tęsknoty nie ukoję ,
nie zmienię , bo znaczenie słowa
"Mamusia" dla Mnie dziecka
w sercu i duszy piękne w Miłości ;
ale rzeczywistości , niestety . . .
nie istnieje
Mimo wszystko
- Miłością Dziecięcego Serca -
jestem . . w ;
. . . Niebie !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
36
- Dwie z jednego lica -
Po ledwie dojrzałym kobiecym
licu spłynęła niewinna ,
niezainfekowana kłamstwem
krystalicznie czysta łza ,
urojona Miłością ,
wydawałoby się że trwanie
jej w należnej bliskości
rodzicielki nierozerwalnie ;
będzie trwać
Przez zawiść , niezrozumiałą
zemste połączenia z policzkiem
darowane łaską ,
przez samolubstwo
lustrzanych twarzy ;
krótki czas
Kwartet dekadowy balladami
wypaczającymi , zakamuflowanymi
własną interpretacją wydarzeń trwa ,
tchnieniem bakteryjnym łzę
niezgodnym z prawdą
do uczucia owego cieniem ,
napełnia ,
do urojonego niby lica
- Miłości -
umiejętnie w jakoby troskliwości ,
z satysfakcją własną
do odkrycia uczuć prawdy ;
łzę zniechęca
Usunąwszy z matczynego lica
skrupulatnie od prawdziwości ,
z gracją płomieni ;
odpycha !
. . . cisza . . . jakaś dziwna . . ,
barwy od zawsze te same
aczkolwiek ostrość ,
ukazana inna !
. . . grzmot ! . . czerń ,
oślepiający łzę blask ;
i . . .
Po latach z tego samego
lica zrodzona
kropla młodsza , siostrzana
; od zawsze zatracona jej znana ;
starszą odnalazła , tą która
o owej nigdy się nie dowiedziała ,
przez co tak bliskiej ;
nie znała
Pierworodna łza przez innych
uczuć niektórych została
pozbawiona , niedowartościowaniem
i kłamem tak bardzo ;
skażona
Mimo wszystko przez
wyzwalającą Prawdę do
winowajców Miłość nie została ;
zdławiona !
Do bezpowrotnie utraconego
w tym wymiarze , lica ,
z dnia na dzień odebranej
tak dawno łzy uczucie czyste ;
Wzrasta !
do siostrzanej . . . Też ! . . .
lustrzanym twarzom ,
od tego ;
- Basta ! ! -
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
37
- Kontury pryzmatycznej próby -
Przycichła Kraka żródlana rzeka
w hibernacji podmuch skroni
poległym chwały etosem ocieka ,
w górę konarem obłok kroplami
zapominajkowej niuchy wzbiera ,
przez nieużytki bezczynnością
wyhaftowana niby tolerancją
ideologia się wdziera
Ustępstwo chwastem tradycji
czarnoziemu układem ,
sitem czerwonym przenika historii strateg
Nieparzystej gwiazdy pryzmatyczny
symbolu skrawek , produkcyjnym intelektu
młodzików ; wbrew łonu żyznej ;
wymuszony żakiem taśmowy datek ,
skrzeczą wrony w hymnie purpury ,
sępów wyrodne z obrazów wyzierają kontury
Poryte szponami tonacją liberli
lico Jasnej Córy ,
nie zdobyte falą . . .
- tamą zasad i tradycją , utrzymane -
Jasne Góry ! !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
38
- Nieliczne łzy -
Jedna łza to nic ,
dwie to mogą być już trzy
z Graala darowany łyk ,
cztery potrafią wydobyć krzyk ,
ale osiem to już
niepohamowany , ryk !
Słony posmak odkrywa kwiecia
nierozwiniętych , niezdecydowanych
odcieniem płatków barw ,
niełudzącym , krystalicznym
skrzeniem w rosy otoczce ,
pozbawiony bytu rzeczywistego w
drobinach smogu , strach
Kotwicą potrzast razy dwa ,
poświata odległa nad krajobrazem trwa ,
trelem konarów każde
drzewo pieść odrębną gra ,
ale wybrana z ogromu łez ;
czystością trwa
Poczwarka bez wad ,
oczyma pędraków , os
błonkowatych wiatru
ostoją tworzy niespotykany
od wieków , piach ,
łza odrodzona zasila źródłem
wymarły świat ,
potrzeba nieingerencji zarazy wielu ,
spokojnych lat
Piorunem ozonowych ,
puchem gołębich łez na odludzie
w trakcie niezobowiązująco , rodząc ,
spadł ,
odradzając z popiołów
Boski naturą wybranym ;
Edenu świat .
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
39
- Kontrast realnych barw -
W oddali kontrastem pstrokatych
sentencji korowód wyblakłych barw
pozbawiony wyrazistych indywidualnie
szat , w orszaku przesuszonego
astru płynny wosku ceramiczny krach
W obłokach wydechu
szroniastego nadziei bezdechu
dżdżystym wzniesieniem krokusów brak ,
bez szumu , treli pochłoniętych
w listowia nijaki formułą smak
niejednoznaczny kolorystyką kondukt ,
przemierza zachwiany
niezdecydowaniem świat
Bez śladu wublakłych przeżyć ,
rozkwitających żalem ;
O tak !
Tratwa kamieni , korzeniem
kwiecia poplątanych grudkami
pielęgnowanych grabiami traw ,
kołdrą mchu świecący fosforem
sklepienia nocnego nieodzowny
puls , nierealny w
realiach doczesnych gwiazd
Pojmany w dyby nieustanny
cielesności wróg , czas ;
O tak ! . . .
wreszcie okiełznany
paniczny strach !
- Rozkwitł wolności ,
Duchowy kwiat ! ! -
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
40
- Mgławicza szata -
Nie ima się mgławicy czas ,
nie tworzy szatą żadnych ras ,
srebrzystobłękitną światłem posiada twarz ,
w wymiarze pamięć miłości ,
wytrwała i pożądana
przewodnika na rozstaju , drogowskaz
Prostując zwija drogę na zakręcie
prowadząc światłem mgławicze ;
prześcieradło wymięte
Ronione łzy śmierci dekorują
duszę krystalicznym szczęściem ,
odtrącając w zapomnienie wyrządzone
krzywdy , życia letarg , i zrośnięte
iluminacyjnymi tombaku piórami
kuszącego odmętu ;
zachęte
Ciszą lawendy drzazgi łodyg różanych ,
kwarcowe kąty tchnieniem
czystym Anioła zmiękczone ,
mocą sługi żałobnej szaty
w troskliwości puchem umoszczone
Wzniesieniem łagodnym bezcielesny byt
ciepłem granatowych skrzydeł
mgławicą świetlistą w nieznane ,
popychany ,
przewodnik w drodze duszy niestrudzony ,
celem sprawiedliwym ;
wytrwały
Łzami szarymi prześcieradło wykrochmalone ,
plam zakrzepłych pozbawione ,
wymiary jedynie szczerymi łzami śmierci ,
łaskawością szaty wybawione ;
Wyzwoleniem mgławicy ,
ujawnione !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
41
- Być może .. cudów -
Usypiasz z uśmiechem bez trudu
uwalniając się z dni kolczastego drutu ,
uciekasz w kadrowe animacji kartki ruchu ,
w dźwięki drżącego niebiańskiego chóru
i jawy rogów obkopconych ,
konturów ;
- niekiedy w krainę ... cudów -
Nie widzisz nic gdy nostalgia błyskiem dnia
oślepia obdzierając z warstw okruchów żyć ,
mrużąc źrenice
próbujesz być by móc znów ,
w marzeniach śnić ;
- w krainie szczęścia
być może ... być -
Umierasz z nadmiaru tlenu czytając w duchu ,
sortujesz wspomnienia smutku , radości
będąc w ruchu
rozwijając to co w słuchu pojmiesz wreszcie
wartość cudów ,
nie istnieje w śnie ;
- kraina realnych ... cudów -
... To już nie sen ,
ale realna kraina ; być może ? ; ...
- Cudów !! -
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
- 42 -
Mleczny rozstwór rozbełtanych mgieł ,
z potylicy ujawniona jaśniejąca biel ,
w rzeczywistym czasie odwrócony sen
krzew różany oplótł skroni nurtem bieg ,
mroźnych płatków ;
wirem śnieg
Srogie oko gwiezdnej otchłani
kroczą magnolią , skórą odziani ,
podeszwą krzywdy błotem wyrwany ,
w wyroczni ciała oddania
trwały i śnieżnym podmuchem ;
wybujały
Odmierzane kroki w syropowym biegu ,
zbliżywszy się muska prawie skrzącego celu
albowiem coraz bardziej oddala się
od wyznaczonej mety , nie zazna ,
nie będzie upragnionej ;
fety !
Kataryniarz śpi rozdartym dnem ,
ocieka łzami podłóżnymi postrzępiony wiek ,
dorosły dźwięk muska niewinną brew ,
kropla kroplą smakuje słodyczą krew ,
miłością ;
jedyny lek
Rzadko kiedy jasność okiem mruga ,
zamieć w krysztale tęczy nieprzerwanie szuka ,
biały Gołąb w uchylone okno wdzięcznie ;
nienachalnie puka
W raju zimy nie ma ,
łza bólu i żalu nie istnieje ,
po prostu łaską spełnienia , spokoju ;
jest sucha
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
43
- Wygodnej łatwości ; Wbrew -
Kolega snu
tej nieuchwytnej chwili ,
kolekcjoner obrazów bez szczegółów drogę przeczuć
skrótem wini ,
wbrew sobie upodobań uczuć modą nie czyni
Nurtem własnym do ujścia uparcie zmierza
tamami i wydzielinami wściekłych ust
biegu rwącego , nie odmierza
uporem samospełnienia koryto z wolna
niestrudzony ;
erozją przemierza
Kroczy gdy łatwiej stać ,
śmiech wymuszony woalem szczerym
w próżnię otępiałego tłumu , słać
Z bycia sobą pragnie wbrew przyjemnego
łatwego brać ,
u delty kresu
wartość własną poznać
i nieznaczonymi kartami
z losem , bez blefu ;
uczciwie grać
Z niezmierzonym błękitem zwycięzca zmieszany ,
nieograniczoną wolnością obdarowany
nagrodą z obolałych ;
kolan powstały
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
- 44 -
Słaniając się brnę ,
grzęzawisko pochłania ofiary żąda
zniechęcić chce ,
nie zboczę , nie uczynię kroku w bok
choć łatwiejszy , bezpieczniejszy drogi bieg
złudny migotliwością iskrzącą śnieg
odciągnąć od celu , w iluzji
uwięzić chcę
Kuszeniem nie zwiedzie
- już nie ... nie zmieni ;
Mnie !
Szronu szpony łechcą drętwotą
rozkurczone cyklem serce ,
pejczem rozprowadzają drzazgi bólu
krwiobiegiem w każde unerwieniem pulsujące ,
czułością miejsce ,
trzymam znajome celu lejce
bólem przyzwyczajone życia serce ,
za foliową kotarą
mdławe omamem ciepła ,
światło kusi
obietnicami spokoju , wytchnienia i wypełnienia
niby spełnieniem odstępstwo pragnie wymusić
Omamieniem nie owładnie
- już nie ... nie zmieni więcej ;
Mnie !
W początkowym etapie Samotność
była jak rozpływający się rozkoszą , karmelowy krem
otulony w specyficzny sen ,
jednak im większa ilość
tym bardziej mdły
aż rozsadza usta , i rzygać się chce !
Wiarę i Nadzieję
uwolniłem przez co otworzyłem serce .. na Miłość !
Mój wybór ! ;
potwierdzać celu , udowadniać sensu już nie muszę ,
bo Duszę darami wypełniłem
Odstępstwo nie zawładnie
- już nie ... nie pokona ,
nie zmieni już nigdy ;
Mnie !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
45
- Zobojętniałe , ale jednak mikro ; Cuda -
Cuda ;
nie tylko wyniosłe ale codzienne ,
życiu nieodzowne
; chociażby dzieci ;
darem rodzica są ,
zwykły niby uśmiech córki - świetlisty płomyk miłości
błyszczący w głębi oczu figlarnej szczerze iskierki ,
czułością przejrzystą wypełniona ; źrenicowa toń
Otuchy w środku rozchodzi sie zobojętniała ,
a jednak ciepłem cudu osłana ;
mikro - woń
Cudem ;
najzwyklej uwięzione w łzach rosy mikroby
promykowego słońca ,
wąsami wyrzeźbione wiotkie tańcem
usypiania kłosy w połaci bez końca ,
i pękate brzuchu rozmiarem
bzyczliwe szybujące kolosy ,
bądź też rozbrykane wieczorem
skrzący mistrzowie , przestrzennej ;
mikro - szosy
Cuda ;
są również w .. przetrzyj wreszcie zamglone
zobojętnieniem oczy !! ... Sam dojrzysz
i zrozumiesz w czym , i w ;
mikro - Kim ... - bo poeta .. może
próbować ... ale nie posiada , takiej ;
Mocy -
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
46
- Cierpliwością ujawniona -
W pylistym pustyni kotle uwięzione nasienie spierzchniałe
kiełkowaniem , roślinną nazwą kształtem nieokreślone ,
kielichem usta spragnione
muskającego orzeźwieniem wdechu i znieczulonych szronem palców , głodne
odtajałych tafl przeszłości
w budzącym wiosnę ;
marcu
Przebrzmiałym nurtem zalążek łodyżki muska
rzewnym łuskaniem podgruntowa , źródlana
łagodnie embrionalne rzęski łuska ,
falująca poduszka
Przebiciem przez fałdowane fale
piaszczyste wątłą , żółtawozielona
podpora kwiecia
karłowatą siłą natury kształt łodyszka ;
uzyska
Młodością barwy kwiat ożyje
gdy wiatr słoneczną przędzą , wyselekcjonowanymi kształtami
piasku i kropel
kielichem gniazdo pręcikowonektarową ,
puchoskrzącą pajęczyną , uwije
Ożywczą , iskrzącą draśnięciem promieni kroplę
w dłonie zimną granią pochwyciła ,
w białoskrzącą owalem godną ciepła ,
spragnioną melodii letniej
zaciśnięciem tchu srogiego w perle twardej , uwięziła ,
na rozkwit darów
rozsadzającego jądra pulsem rodzącym ;
nie pozwoliła
W krystaliczną hibernacji kołdrę
z własną satysfakcją
świadoma istnienia transem skrzącym otuliła ,
w zapomnienie nadzieją nie wypełnienia ,
opuściła
Czas na zaklętą kroplę nie czekał
; jakoby przyspieszał ;
tokiem jednostajnym kierunku niestrudzony ,
bezlitosny cząsteczkę z otoczeniem ;
mieszał
Atomem perełka wzmacniacze
ślimaczo otoczce odbiera ,
niepostrzegalną długoletniością drobina drobiną
niepowstrzymaną cierpliwością ,
coś wzbiera
Spragniona czułości , głodna ciepła
- z ukrywanych najgłębiej zakątków
kropli molekuł -
tajemna ofiarowaniem moc przeciekiem krystalicznym
w perłę się ;
wdziera
Pobudzana świetlistym palcem
odległej ofiarodawczyni ciepłem , eksplozją miłosnego blasku
okowy lodowe w parę , odziewa ,
światłem z perły kroplę w dawne łzy ,
przemienia
Odrodzone potok zrodziły mgiełką
uwolnionego zastoju wydechu tęczą
odrodzenia otoczyły ,
i grodzie naporem utraconych lat ,
ciśnieniem wypaczyły ,
uporem cierpliwości i siłą ducha
z zamarzliny, suchości ;
się wyzwoliły
Jałowe wióratowością życiodajnego mocą przeznaczenia
po brzegi całe koryto nurtem wytłoczenia ,
radosnym wolności ,
napełnienia
Cierpliwością , wbrew przeciwnościom
- przeznaczeniem -
Nikę obudziła , i ;
Zwyciężyła !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
47
- Hemofiliowa zadra -
Ból wyznaczył nieprzebytą jeszcze drogę
otaczając cieniem własnym
.. trwogę ,
wstążki łopoczą oślepione promieniem złotym ,
zamaskowane popękanym bezwilgocią
.. błotem
Trzymając w pieczarach ulgi wygodę
progi skalne pogrążonemu zbyt osiągnięcia
.. wysokie ,
tak oto ;
ból szarą utworzył
... otokę
W odizolowanej ciszy rytmem indywidualnego cierpienia
gromkie rozbrzmiewają
.. brawa ,
pośród ocieniałych kroplą traw
rozdarta mitem czarnym
.. sława ,
jedynie cierniami nieukojonego żalu krew odkupiona
.. wyzwolona ,
tak oto ;
boleści niezbadana
... odprawa
ból jak światło w drodze odbiciem
w tafli jeziornej gwiazd mikrobem
.. wysoce ,
w poplątanej gęstwinie
mimo prób zapomnienia
nieprzebrzmiałego , cierpienia
.. pobocze
Iskra ufności i wybaczenia
z trudem w burzowych oparach
.. migocze ,
tak oto ;
boleści rozpylone wiatru oddechem
... roztocze
Brwią krzaczastą doczesnej męki
podziwem płomiennym ofiarowaniem
.. srodze ,
w niedoli otępienia transem życia niemocy ,
przebaczeniem trakt ojcu nie pomoże
nie uspokoi się , wzburzone winorośli
.. morze
Tak oto ;
istnieje cierpienie
- którego szatami łaski balsamem nie otoczy -
dezynfekcji odzieniem , nie
.. ukoi ,
Brak takiej
... mocy
Arkadiusz " Skor." Szordykowski
48
-Bliskie , choć w własnym micie ; Obojętne -
Gdzie byliście gdy nieubłagany żar wypalał ,
ukojenia łzy ?
gdy prawdziwe kłamstwem jadu ,
wypaczaliście sny ?
gdy kwiat rozkwitający więdł
w strachu , skażonej krwi ?
gdy otworzyć prawdy wytrychem zakluczone waszym wstydem
; względem mnie ;
próbowałem drzwi ?
Gdzie byliście gdy na wyczerpującej walce
o Siebie upływały , bólem dni ?
gdy rozłąką z najjaśniejszymi genami spazmatyczne ,
wstrząsały łzy ?
gdy przeszywały poezję zawiści zacietrzewione ,
zazdrością brwi ?
i wyrywałem cierpieniem latami zakorzenione głęboko
; zakłamane , wasze ;
czarne mity ?
Teraz nie pobudzajcie samolubnego ego ,
nie jestem wam winny ... niczego !
- Jedynie Miłością ... Wam ;
Jestem Silny !!
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
49
- Przeszłością ; Za przyszłością -
Po wyboistych bezdrożach
znajdziesz spokoju beztroską ,
Otulone ,
własne miejsce ,
delikatnym westchnienia wytchnieniem zanurzysz się stopniowo ,
Otwarciem kraty ,
wypuszczając zasiewem ,
Własne serce
Oczyszczeniem okien rozcieńczył zakrzepy zaległych kołtunów
krystalicznym ,
Teraz powietrzem ,
oddając przeszłość ciszy ,
należne jej ;
Miejsce
Po szalejącym poparciem smutku szkwale ,
samotności ,
uspokoi się ofiarowana mnogością dolina ,
Radości ,
wylane wodospadem niemocy zaszklone mgłą odosobnienia ,
Innością oczy ,
już grunt pod stopami niczym przeszłym ,
Nie zmoczy ,
odległą ręką azylowego kloszu
nalotem skażonego byłego ,
łzami ;
nie przemoczy
Wzmocnieniem własną siłą
- wreszcie ! ,
dłońmi tuląc przyszłość pulsu rozwojem ,
Realizacji ostoją ,
napędza życia oswobodzone spokojem ,
zakorzenione w zasłużonej krainie ,
Serce ,
nareszcie wyrośnie , miejscem ;
Swoje !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
50
- Która z bram .. to Ta ? -
Idąc w ogniu zradza rozchodzący się czad ,
kontrola zanika ,
zabarwia czakrą krwawą błękitu blask
grymas szramą dekoruje wyczerpany serca , marsz
w szponach łykołaka nieświadomie ujawniona omamem ,
nie jego twarz ..
Światło wydziera infekcją
- szkarłatna łza ,
powstała brunatnokrwista mgła ... upadła brama ;
zła
Idąc drogą którą jedynie Tchnienie zna
wyśni cel srebrzysta ufności , łza ,
tyradą kamieni , ciernistym dywanem
droga prawości osłana ,
błękitnym płomieniem ciepło astralne wrze
kry czarna drzazga odchodzi w nieodwracalny sen
.. bo w wyborze rodzi się darowany ,
Łaską dzień
Lazurowobłękitna rozkwita Tchienia mgła
zrodziła aksamitnokrwistą raną , nieskazitelną bielą
... bramę stałą
- istniejącą w sobie ;
Niezachwianą
.. która z nich ... to ta , wolą
- Wybrana ?!
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
51
- Każda Wolną jest Wola -
Dziecięce łzy wypełniły bólem , niemocą i żalem
wiele wyżłobionych koryt
karmiąc nienasycone ignorancją bezduszne w zadufaniu
; dorosłe jedynie na zewnątrz ;
stwory
W arogancji starczej
tworzą z wilgotnej nasączeniem mineralnej esencji
dziecięcej , gliny nieprzemijające potwory
- tak wyglądają ;
Dziecięce zmory ... w Niewinnych rękach ,
nadal - Dobra ;
Wolne Wybory
Dziecięce starości z dzieciństwa osierocone
tworzącej z bieli sękatymi , suchymi konarami
owej barwy , odcienie
przeszłych mędrców dławiąc jasność
przywołują ich imieniem
choć poharatanym latami sumieniem ,
pragną wyłączyć
; za wszelką cenę ! ;
osierocone , nieskalane brudem czasu ,
lśniące istnienie
Tak często wyrodne przewodnika
działa na niewinne
; przytłaczające wyższością czasową ;
siarczane tchnienie - tak zerwane więzi ;
potrafią darowane talenty , uwięzić
... w Ich Duszy płomieniem Woli , szczerą Serca łzą więź z iskrą dziecięcą ;
Dziecko odrodzić - to zrywających więzi ;
błąd ! nie dzięki nim
.. się rodzi
Dziecięce cierpienie nawozem podtrzymującym
zwielokrotnione starszyzny
na czystą duszyczkę , znieczulenie ,
podłością i arogancją
; tak zwanej dojrzałej inteligencji ;
rozkwitającej światłem , istoty zdławienie
Tak właśnie tworzą w blasku niezmywalne ,
chorobliwe cienie - tak kumuluje się ;
w nieskalanej Duszy wpychane z zewnątrz ,
spaczenie ... ale to w Ich czynach
- Czystości ;
Wolne Wybory , w - Miłości
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
52
- Prawdy w półprawdzie , Brak -
Uciekanie przed tym co dane .. na niewiele ,
się zda ,
szukając tego co ogólnie znane .. bez potrzeby ,
nadal trwa
Pragnienia odebrane w zapomnieniu .. z pąku duszy
rozkwitają jak kryształowy , błękitnoczerwienny
mgłą kwiat ,
smutek oddechem odbiera omglony .. ziarenkami ukształtowany ,
piasku znak
Życie płonie ... czasu igłą
płatków barwnych ,
Brak !
Chwytając za koniec niczego .. nie widzisz
pośród krzewów roślinnych .. kroplą uciech od lat ,
się wstydzisz
Toksyczną prozą zatruty latami .. bujdami świat ,
umysłem elektroniki wyprany kłamstwami ideologii .. innych
w półprawdzie , osiągnięty strach
Wyzute z wyboru większości
łatwiejsze wzburzaniem mniejszości .. w skrzydłach prawych
odbity wulgarymami eteru ,
manipulacją .. fałsz
Wiara płonie , igłą magnesu ... skrzydeł barwy
prawdziwie szczerej
Brak !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
53
- Bagienny Stan -
Bezwartościowe zdania płyną jak skażona wirusami
mętna nurtem bieżącym , woda
szczelinami kłamliwego słowa powstała samoistna ,
oddzielona prądem rwącym , odnoga
by ciekiem bytu tworzyć skażone morza
i odległe bagnami krainy mikroskopijne brudem ,
dźwiękiem wibrującym strun , roztocza ...
dźwięczną echem odbitym źdźbłami
żółtomartwych traw
karmiąc rzeczne wiry w smolisty żyłami , strach
i mchu zgnilizną otaczając gładkie wiekami
Babelowe głazy ...
ochrypłym drżenia głosem tworzą bagiennej krainy ;
Stany
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
54
- .. Przebrzmiało aby ... Trwało -
Czułem gniew i jego brak
Czułem zdławiony krzyk
i świata bezdźwięczny wrzask
Czułem piekące łzy wyraźnego wschodu brak
- to już przeszłość ... pozostał jedynie ,
nieujarzmiony Żal
Czułem ból przeszłości grymas twarzy
Czułem przez bliskich odrzucenie , w niby prawdę
utkany fałsz
Czułem wściekłość ! stepującym stelażem odmienny trakt
i w większości gorzki słodyczy smak
- to już przeszłość ... rozkwitł w Duszy ,
przebaczenia Kwiat
Odczuwałem zwątpienie które dławiło piersi
świetliste tchnienie
Poznałem depresyjne odcienie przez bliźnich udekorowane
; w niejako ;
nieszkodliwe poniżenie
Odbierałem zawistne
; tak zwanej ;
inteligentnej kasty , oczu spojrzenie
i kpiące szykan szpikulcem
w duszę trwałych znamion wypalenie
- to już przeszłość ... pozostało Serca do biedaków ,
szczere Odkupienie
Poznałem marazm , trwał wiele lat
Poznałem zazdrość która rozorała pazurami
drapieżnej , gładką twarz
Poznałem znaczenie wyrażenia
" nie jesteś niczego wart ! to co wokół
- to dzięki nam , fart "
Wiem jak najbliżsi tuszując wyrządzone krzywdy
tworzą z życia ofiary ,
obłudny żart
- to wszystko już przeszłość ,
wyrwałem się zza krat ... utrwalił się z Duszy
szczery do innych , Miłości ;
Smak !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
55
- Jak Kocham , to .. -
Kwiaty nigdy nie wyrażały
Mych uczuć
- choć są tak różne ,
piękne jednakże nietrwałe .. jak Kocham
bezwarunkowo ;
to wytrwale , niezachwianie
Niektórych rodzai zaznać było Mi nie dane
- rozsiane są wiatrem
pośród niezliczonych przez nich dni .. jednak Kocham
naprawdę nawet te niezaznane ;
nigdy nie były dziecku bezpośrednio ,
ofiarowane ... jednakże pamięcią ducha ,
wyznane
Trzy nasiona dłońmi ogrzewane
rozkwitały w miłości ojcowskiej wytrwale
- w zamian nigdy niczego nie oczekiwałem ,
po prostu tym nasionkom się oddałem .. bo jak Kocham ,
to właśnie tak ;
taką miłość Sobą poznałem ... choć jej ,
nie znałem !
Jak Kochać sztormu ciemne fale
które ostrymi szponami skał chcą obedrzeć
i odrzucić rybę swą ?
- w ułomności uczuciowej tkwią
i latami w obojętnej szarości
odpychając brzeg tworzą grom ? .. jak Kocham
to nawet taki sztorm
; choć niezrozumiale ;
bo w Miłości Bożej jakże krystalicznoszczere ;
owej ... łzy są !
Arkadiusz "Skor." Szordykowski
56
- Pomiędzy ; rozrywane więzy -Zwilżył jabłoń przeszłym ,rozżarzył się zdławiony wiórKoryto niespodziewanie zniknęło ,rozrósł się zaporą kolczasty zwójKratą smolistej odwagidopasowany krój ,rojem piaskuszale wprawione w niekontrolowany ruchGdzieś między latarniami, w otchłani ,świata znójNamaścił tchnieniem nieskalaną skroń ,z paszczy lawysiarczany wydobył się swądPrzestrzenny bieli monarcha wykorzystujesprzyjający prąd ,czarny kruk zapędzony w ciemnyniedostępny kątOtwarte wiekobłękitnosrebrzystej mgłt ,wyżłobione karmazynowymi łzamisceny zamierzchłej ,aczkolwiek nieprzemijającej bitwyPomiędzy gwiazdintensywnym lśnieniem, w nieprzeniknionej czerni ,światło przedstawiło się- unicestwiającej śmierci !Arkadiusz "Skor." Szordykowski57- Posłaniec góry Boga -Na horyzoncie świtu ujawnił sięjeździecpozbawiony cienia ,spod kopyt oznakinieziemskiego iskrzeniaKogucie pianie przerywaletargu uśpieniea tajemniczego wzrastajeźdźca w cizbienieodganione , znaczenieJasnoszarawą peleryną podróżnązbliżająca się postać , okryta ,a odgłos gromuwygrywają wypielęgnowane ,srebrne kopytaOzonem porannym powiewz ulgą wzdycha ,obsiana rosą gleba po transiewreszcie głębokoporami , oddychaW ocieniającym lico kapturzetajemniczy jeździecdziarskim galopem dozaspanego jeszcze plebsu ,nieubłaganie zmierzawzbiera w słabych panika ,żadnego z zwiędłych serc ulgądo relaksacyjnego rytmu ,nie popychaOsiągnął główny traktjeździec nierozpoznawany ,zwolnił do truchtubiałoskrzący ogierobłokiem ukrztałtowanyNiebywały wierzchowiecwzbudził pięknemludzkie niedowierzaniea siedząca , wyraźniejsza postaćzawistne oczu ,wyzwanieZwierzęta , ptakiz szacunkiem ucichływ przybyłą postaćumysłami wnikłyZamilkł zarówno wiatrjak i ziemskie dźwiękioddając cześć Wysyłającemuposłańca i uznanie ,Jego potęgi !Zakopconymi duszaminieopisany owładnął stracha błękitnosrebrzystymi odczuwalny ,tak upragniony latamirześkości wiatrMijając wolnym tempempospólstwo , jeździecw zależności od jśitelepatycznie przekazałodrębny znaki pomknął ogiera galopemw zmierzchu horyzontukazując ,zapomniany szlakNapływającym powiewem rozbrzmiałniesłyszalny wcześniej owego ,grzmiący echem ,głos- Otrzyjcie ociekające smutku ,gniewu łzyz Ojcowskiego oblicza !Jeszcze z niadzieją czeka ,nie chcąc ! ...cierpiąc ! ...inaczej nastanie pochłaniającywszystko , niekończący sięsztorm !- ... chwilowa cisza ... -; którą rozerwał z niebiosiskrzący się , grom !zwielokrotniając przekaz ;Nieunikniona Kara !! -... nienazwana cisza nastała ...Odpłynął wiatrem ku jeźdźcyjego huczący ;ostrzeżeni, głos .Arkadiusz "Skor." Szordykowski58Nawija na kołowroteksmugę czasutworząc biało-czarne kadry ,barwy łuskające niedostępnetak od razu ,niektóre twarze zamazaneprzez co ,bez wyrazua głębia bez odległościniespójna , mglista- jak z wymazuOd wieków nie posiada ,aż tak ;wyraźnych okazówBiałym galopem połykawznoszące się ku macierzy ,osierocone mgłynie uronią naturalnej składemglebie wygłniałej- odżywczej łzyw kamieniach omuszałychrozpoczęte kompleksów kożuchem ,obserwuje grygrzebiąc w skronilinią żylastej róży ,kapryśnej falą- rozwydrzonej brwiZapowietrzonej wielogłową tamą błyskiem ,oszrone mchyuległe wmawianym oklaskomwidowni , odtwarzane ;jawą snyOdziany w sztorm opłakałzakrwawą zapomnieniem ,nienamacalną dłońdla trwania urojonegoprzed nim , azylu ,wstrzymał wzrastający- jasności gromniezapominając jak rozbrzmiewaduszy prawością ,szczery owego dzwonu- tonZa maską widocznej twarzyprawdziwie niepoznany- przez "obcych" ;istnieje ... On !Arkadiusz "Skor." Szordykowski59- Kąśliwy rój -Nie słyszą szumuspływających pagórkami ,rozbitych na bliźniaczeodnogi strugObojętne na zagłuszane kłakami ,ochrypłe drgania zardzewiałychlatami strunNie akceptują innych dźwięków ,kolorem różodpychając pradawne złożazatracone w utopi ,rażących mórz- rojem meszek uderzająw przechowywany ;odmienności cudKąsają nieczułym watahy skażeniem ,ofiara zaszczuta formąparaliżującą ,omotana przez nienasyconyżarłocznością guzZ zapisanych genem wartościrozszarpany pozostał ,ostrokrawędziasty wiór- tylko pajęczy utrzymuje się ,murNie toleruje zgraja czystych ;bieli chmurW cyklonowym roju oku- tylko zimny ,nic nie znaczący ;grób !Nieugiętą tylko wytrwałością ,indywidualnością , cud- uodparnia i rozgania kąsający ,żerujący na cudzie ;stadny ródArkadiusz "Skor." Szordykowski60- Podstępna mogiła -Mokre lico,popękana bryłazawłaszczona niemocą iskry ,siłarozprzestrzenia sięskaziwszy barwny krajobraz ,mglista mogiła- z wyraźnego traktuzbacza większością ,rozproszona ;człowiecza rodzinaUczuć wyrwa ,niepowstrzymaną cofkązanieczyszczona przebyciem ,milawypełniając srebrzystościąrtęcikielich radościi wyrazistej miłościbielmową mgłą ,wywabiłamogiłę uchyliła- błękitnosrebrzystą kreww stopniu zbyt wysokim ,niebezpiecznym jadubrudem ;rozrzedziłaArkadiusz "Skor." Szordykowski61- Woskowe makijaże -Tak łatwo krytykują ,oceniają nie posiadającwyraźnej twarzyTak łatwo kpiącymuderzają śmiechem interpretacji ,nie rozumiejącsłownego przekazuTak łatwo pouczająegoistyczną radąnie znając wyczucia ,samolubne rozdając kartynie rozumieją rywala ;udają szczere ,uczuciaTak łatwo ranią słowemw ich mniemaniuwymyślna sztuka- Grono drobnym wyborem ;kojąca otuchaTak łatwotworzą zamazane makijażez wyrwanych kontekstuzakłamane obrazywyraźnej nie tolerująprzeciętne twarzy ,spisaniem przetrwają niepodobneinnym ,utrwalone wyrazyChoć tak łatwospaczają woskowe mirażeznaczenia wytrwałych słów- istnieje w nich ;nieśmiertelny duchWyraźnych oblicz nikłyródaczkolwiek zagubionych ,zamazanych twarzy jestwokół w bród- to i tak nie zatrzymajążadną tamąrwących czystościąwłasną ;natlenionych koryta ,wódNawet rozpłynięcie sięobecnych makijaży nie sprawi- Niestety ! ...że zaginie modnywoskiem , grymas ;modelowanych mirażyArkadiusz "Skor." Szordykowski62- Niejednolite kryształu żarzenie -Pokłosie głodnego wyczuciajak słony deszczżywiący ranę , groteską uczuciarozżarzony kryształpompą gwiazdozbiór odliczaod rozpalonego starcempomijającego wyrzutka ,rozłąką z ogólnikowego obliczaUbytkami skazwskazówka niewiadoma ,odlicza- inną drzazgą jedyną klatkę ,szczelnie zamykaCichą jaskrą odbierabarwy światłauderzając aparycją czarnegodiamentu , wirująca stacja ,rozjarzony odbiciemjak karłowata gwiazdarodowodem zróżnicowany istnieje ,bez nalotu miastaNicością ścian strzeżonyw ciszy popękanegobryły rozszczepuzalążek źdźbłem pokory ,się rozrastai półblaskiem groteskowymponad kondukt- jarzeniem tętna ,wzrastaDźwięczny kryształwydźwiękiem głuchym, zarastagwiazda odblaskiem razi ,pęka i czernią głodnado pokrywających rozmiarów ,dorastaOdwrotna strona żarzeniemkryształu , rozdrażniona ,wolną zmową miechu krzykiemdo niekontrolowanego wrzenia ,doprowadzona- iskra pokrywą ,przytłumionaNiejako jednolita bryłarozżarzeniem stęka ,iskrzącym trzaskiemrozszczelniona pęka !... zagarnia wiremczarnym- pył odżywczy ;wyjałowiała rękaArkadiusz "Skor." Szordykowski63- Czy w zaślepiającym zatraceniu , siła ? -Ukradkiem zygzak jarzącynieboskłon przecina ,skrawek lazurowy niejako losowoz grymasem fałszywego współczucia ,wycinaaczkolwiek do jednolitości niepasującyz nieskrywanym rozmysłem ,omijaDrwi grzmiąc siłą ,nic go nie jest- w stanie ;powstrzymaćZ nieodzowną partnerkąprzewagę nasila ,nawet solidne ,wiekowe z jej pomocą drzewapołączone z matkązakorzenieniem ,wyrywaw ołowianoszarej chmurze zaowalowana ,niezafałszowana minaod współczucia i litościnieposkromioną mocą ,samozwańczo się odcinaW niedostępnej zadrze zatraceniem ,oślepiająca buzuje w nim- jadu zdradą ;siłaZ potomkinią smagawody drzazgami jak pejczem ,twarz ziemiwydobywając świszczącohucząceszumiastego trele ,po takiej hulancenie pozostaje z byłego ,zbyt wielechociażby tyle ,jak pobojowisko łysinna lesistym cieleTak niszcząca wszystko postronne ,zadry siłarównież bezlitosny żywioł ,oślepieniem- odśrodkowo ;skrycie zabija ...... pielęgnowany ,zatraceniem karmiony jad- w krwiobiegu zdradą ;żrąc , się rozpływaArkdiusz "Skor." Szordykowski- 64 -Podając czaręobsiewa w rtęci szramę ,obraną polanęGryzącym podgojeniemprzeszłości ranęwytrych odległą wymazał ,ścianę ,Krzyk !- radę wydajez praktyki zazwyczaj .odstajeZnaki smugą powietrza ,wyznaje.. Czas zmieniłwszy ,dajePrawo w lewoporażeniem podburzakrzywa liśćmi ,Obca tama pękłasrebrem płynu odurzabłękit w brązwyborem innym trąd ,nerwu tikiemrozegrany front ,Wrzask !- odtworzył mrokkierunkowskaz niewiadomo ,skądFiltrując skażonysrebrzystości swąd roziskrzy ,toku krok.. Czas folią rentgenowską ,drżyOktany plątaniną drógw potoku zmasowanych ,tyradą słówRzeźbiąc skamielinę odprawiłw rzeczywistość niepoznany ,zamglenia prawnuk ,Histerią !- choć minione nie wrógprzekracza stary .. w nowy prógWiele się ujawnia ,nierozszyfrowanych ...... ale czy nie lepszych ,odnóg ?Arkadiusz "Skor." Szordykowski65- Wyjściem przez czas , uczy -Krocząc stoi ,stojąc kroczypatrząc nie widzi ,widząc broczymówiąc miga , ciszą wytycza- i ze skorupy ;życie wyciszaWyjściem otacza ,wejściem otwierałzą umiera ,grymasem odradzauznając inność , czasempojąć pomaga- i w sprężystej powłoce ;niespiesznie odchodziMyśląc nie składa ,drżąc wymiatasłuchem burczy a uczuciami odurzy- intelekt nie pojmie ;zablokowaniem niedużyWyjściem przez czascywilizacji skokiem służy ,umysły rozwojemz marazmu , nadchodzącegoniezrozumieniem przekazu- jedynie tak ;znaczeniem ówcześnie ukrytym ...przyszłe nauczyArkadiusz "Skor." Szordykowski66- Źródło głębi -Dekoruje płomienie ,serce ofiarując pulsem dłonilazur ciepłem nieba ,nie stroni ..serce nie embrionem ,pomimo pragnienia obdarowania- się nie podwoiPłynem współczucia ,nie wyodrębnia jednolitej bielitętnem duszy ..wrogości łza się nie ośmieli- narodzin od śmiercinawet czas ;nie oddzieliWzrokiem mur osnuty ,serca drżenie nie ubarwiaszczerych barw ..za zaryglowanymi drzwiamiodrębna kraina blasku ,dla rzesz miła- ale bez jakiegokolwiekautorytetu , sławSzyfru klucztrzy dotykiem dłoniepoczuły niezafałszowaniem ukryty ..duszy obraz ,płacz skruchy- początek głębi -woalem tamowany ,marzeniami i bezdrożami ;osłanyZ samotnej powieścinarodziny i nieodzowna śmierćw kamiennej płycie ..dla niezliczonych- bez światła duszy ,żródło ;tajemnicą pozostanieArkadiusz "Skor." Szordykowski67- Przytłaczający promień -Obezwładniający bezsilnością płomień- by nieskończenie trwać -w ramiona podtrzymywanejciszą iluzji , niestrudzenieżyciodajne paliwo ...pchaPłomień pulsując jaśnieje ,w bezdźwięcznych ramionach ;niezagrożony trwaŻongluj ciszą pośród rozbrykanychpulsem gwiazdkontemplując plażą ustabilizowanychchoć lekko pofałdowanychciszy tchnieniem ,mlecznych masKorkociągu zagubionym anioła pióremkreśl poświatą srebrzystą utajonąw myślach , twarzaurą błękitnosrebrzystąw pryzmacie mgławic ,szumem w otaczającej głuchocie ,nieugięcie trwaj !W skupieniu oczy zamknij ,z zadziwiającą łatwościąformowaniem międzyświatówzaczniesz , wolnościągrać ...urzeczywistnij myślą- to co ;w zanadrzu maszBezdźwięcznej otchłani ;indywidualność siłą- o Tak ! ;cichej iluzji ...płomień zgasłArkadiusz "Skor." Szordykowski68- Krucjata mroku -Krucjatą nocynie przebrzmiały , przyszły dzień- ale rany srebrzystych gwiazdw braku ciemnej godziny ,plamy oczu ukwieciłczarny kot w bólu ,zamierzchłej rodzinyKrucjatą mrokunie blask , ciepły płomień- ale źródło głębokiej otchłanii zawłaszczenie jej siły ,krwiożercze kływypuklają odwieczne psy ,poddani nocnej chwiliKrucjatą grzechunie Miłość , niezachwiana Wiara- ale utrata zamierzchłejAdama i Ewy winy ,sępy i wężeoddzielone od żeru ,wyhodowanej padlinyMrok krucjatąprzeciw sobie- w przeciwnym kierunkuutratą niejako niezwyciężonej siły ,w pokucie i oczyszczeniu ...w czasie jakże odległym ;jedyny był w sobie ,pełen siłyArkadiusz "Skor." Szordykowski69- Echo oddaje -Beztrosko , niekiedy z lekceważeniemkładziesz słowa na drgającejniestabilnie szali ,bez jak się wydaje konsekwencji ,za niePatrząc głęboko w oczyobietnice składasz niezmordowanie ,nie myśląc o możliwymwypełnieniu , owych wcaleKochaniem szastasz na lewo i prawochoć kiełkuje ledwie ,jak zasiewy jarenie czekając aż się wzrosnąstając się ukształtowane ,dojrzałością wytrwałeBezkarny- popełniasz te błędy ;przyzwyczajeniem stałeW momencie oczekiwanymnajmniejbezlitosne echo ,konsekwencję poczynań oddajepomimo płaczui zrozumieniu postępków ,więcząca splot cierniowy ,w duszy- na stałe ;karmą pozostajeArkadiusz "Skor." Szordykowski70
- Psychoskrząca łza -
Z każdą uronioną
cierpieniem łzą ,
niezasklepioną raną ,
czysta dusza krwawi
Z każdą skapującą ,
czystokrystaliczną wiary kroplą
lazurowoskrząca dusza ;
Boga chwali
Lśnienie jednej z dróg
gdy inne przetykają cienie ,
obraz malując szczerym barwy
kleksem wywabia ,
dokuczliwe czakr odcienie
upraszając u Ojca
- zatraconych ;
ułaskawienie
Po długiej nocy
białym źrebięciem będąc
skrzącodiamentowym ogierem ,
się stał
w rady promiennej otoczce
uwięził zawistną urazę ,
pogrzebał ;
dławiący strach
Nieugiętą cierpliwością trwa
przetykając otaczający mrok
w światło łaskawych ,
gwiazd
wybaczenia niewymuszoną łzą
błaganiem odkrył
- winowajcom wyprosił , cudu ;
Boży świat
Czy upraszającą wyborem wybiorą
łzę i światła ...
raj ?
Czy przychołzie wbrew
powrócą , w upadku
- za otchłani cień ;
zaryglowanych drzwi ?
Psychoskrząca ronieniem
kropelka trwa ,
krwawi litością ,
współczuciem , cierpieniem ;
co dnia
Arkadiusz "Skor." SzordykowskiCiąg dalszy nastąpi ...